Nyskie muzeum najprawdopodobniej będzie musiało jeszcze poczekać na windę. Inwestycja nie znalazła się w budżecie powiatu, choć jeszcze w lecie wskazywano, że początek jej realizacji może nastąpić w tym roku.
Według szacunków, koszt związany z dobudowaniem instalacji mógłby wynieść co najmniej pół miliona złotych. O jak najszybszą realizację tych planów od dłuższego czasu apeluje jeden z powiatowych radnych, Grzegorz Samborski, który sam zmaga się z niepełnosprawnością. Na ostatniej sesji, samorządowiec wytknął władzom powiatu, że nie skorzystały z dotacji na ten cel.
- Pan starosta sam się publicznie do tego przyznał, że o takie środki nie występował, zatem ja sam musiałem o to zabiegać. Wystąpiłem, jako radny, do marszałka województwa, celem pomocy w dofinansowaniu tej windy. Czekam na odpowiedź. Na pewno się nie poddam, wywalczyłem windę w urzędzie miasta, drugą wywalczę tutaj - dodaje.
Starosta nyski Andrzej Kruczkiewicz wskazuje jednak, że urząd marszałkowski to nie jedyne źródło, w którym można szukać dofinansowania.
- Myśmy szukali pieniędzy troszkę wyżej. Były rozmowy w Warszawie przeprowadzone z ministerstwem kultury i myślę, że będziemy uderzali w tamtym kierunku, oraz korzystali z tych środków, które są dla osób niepełnosprawnych. Może przeoczyliśmy też ten nabór, ale z góry zakładaliśmy, że będziemy szukali pieniędzy w ministerstwie - wyjaśnia.
Na razie jednak władze powiatu nie chcą wskazywać terminu, w którym możliwe byłoby rozpoczęcie jakichkolwiek prac.
Przypomnijmy, że o planach budowy windy mówi się w Nysie co najmniej od 2012 roku, jednak dopiero kilka miesięcy temu udało się przygotować dokumentację, która zakłada budowę zewnętrznej instalacji w jednym z narożników budynku. Pomysł uzyskał akceptację konserwatora zabytków.