Kolędy, życzenia, a także opowieści dotyczące nierzadko traumatycznych przeżyć, towarzyszyły dzisiejszemu (23.01) spotkaniu opłatkowemu członków nyskiego oddziału Związku Sybiraków.
Tegoroczna uroczystość to niezwykła okazja do podsumowań działalności organizacji. Niedawno przypadała 30 rocznica reaktywacji związku. Ponadto, dla wielu zesłańców, wkrótce minie także 80 lat od czasu, gdy trafili oni na daleki Wschód.
- W nocy 10 lutego 1940 roku NKWD-ziści wtargnęli do naszych domów i pod bagnetami w samochody, na dworzec. W wagonach towarowych, przez 2,5 miesiąca wieźli nas na Sybir - wspomina Teresa Sajan, prezes zarządu nyskiego koła Związku Sybiraków.
Poprzez swoją działalność zesłańcy chcą przekazywać młodemu pokoleniu prawdę o wydarzeniach, w których brali udział przed kilkudziesięcioma laty. Jak dodaje Teresa Sajan, dzięki tym przeżyciom, sybiracy dostrzegli potrzebę umacniania postaw, które powinny być bardziej obecne w dzisiejszym życiu.
- Straciliśmy zdrowie. Straciliśmy młodość, bo wychowywaliśmy się w zupełnie innych warunkach, ale nauczyliśmy się szacunku człowieka do człowieka, pomagać ludziom, być czułym na cierpienie, czego dzisiaj w naszej Polsce brakuje - wskazuje.
Dodajmy, że nyskie zrzeszenie Sybiraków początkowo liczyło 585 członków, jednak do dziś w mieście żyje już tylko 211 zesłańców. Większość z nich powróciła do kraju po 6 latach niewoli.