Około tony martwych ryb wyłowiono dziś (26.08) z Nysy Kłodzkiej w okolicach Piątkowic.
To głównie leszcze, choć nie brakuje też szczupaków, amurów czy sumów. Największe z osobników mierzą około półtora metra długości i ważą ponad 30 kilogramów. Na miejscu pojawili się strażacy, a także przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Początkowo mówiło się, że przyczyną śnięcia ryb może być przyducha spowodowana obniżoną zawartością tlenu w wodzie. W taką wersję nie wierzy jednak pan Grzegorz, który powiadomił służby o dokonanym dziś odkryciu.
- Nie mogła być to przyducha, bo ryba gatunku sum jest rybą, która potrafi żyć długo bez tlenu. Te ryby są tutaj ogromne i one jednak zdechły. Moim zdaniem doszło do skażenia rzeki. Ja tutaj przez godzinę czasu, zanim przyjechała straż i pozostali panowie, obserwowałem jak te ryby umierały na moich oczach - przyznaje.
Kilka padłych osobników trafi do laboratorium w Katowicach, celem przeprowadzenia szczegółowych badań. Jak nieoficjalnie dowiedział się nasz reporter, wstępne badanie wody nie wykazało skażenia, choć nie można wykluczyć, że toksyczna substancja spłynęła już w dół rzeki. Obecni na miejscu pracownicy Wód Polskich nie chcieli komentować sprawy, jednak przyznają, że jest mało prawdopodobne, by ryby zdechły na skutek przyduchy.
Do sprawy będziemy wracać.