Ordynator jednego z oddziałów nyskiego szpitala, który przedwczoraj pracował będąc pod wpływem alkoholu, jest dalej zatrudniony w placówce. Władze szpitala zapewniają, że pacjenci nie mają powodu do obaw.
Z wyciągnięciem konsekwencji wobec medyka lecznica czeka do wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę. Ta ma zbadać, czy stan, w którym znajdował się ordynator mógł stanowić zagrożenie dla zdrowia pacjentów.
- Pan doktor pracuje na oddziale, natomiast w dniu, w którym zdarzył się ten incydent wystąpił o urlop na żądanie. Oczywiście odpowiedzialność pana doktora na pewno będzie podlegała sankcjom i ukaraniu, natomiast jakie to będą sankcje to jest związane właśnie z ustaleniami przez prokuratora. Pacjenci mogą czuć się bezpieczni, w tym szpitalu pracuje ponad 800 osób - wyjaśnia Marek Szymkowicz, dyrektor ds. medycznych Zakładu Opieki Zdrowotnej w Nysie.
Pod uwagę brane są różne możliwości, od nagany do zwolnienia z pracy. Ponadto Izba Lekarska może pozbawić lekarza prawa do wykonywania zawodu.
Władze szpitala podkreślają, że do tej pory ordynatorowi nie zdarzały się podobne sytuacje, a incydent nie był spowodowany spożywaniem alkoholu w pracy tylko wcześniejszą imprezą. Przypomnijmy, że badanie policyjnym alkomatem wykazało w organizmie lekarza 0,38 promila alkoholu. Dyrekcja szpitala nie wyklucza możliwości wprowadzenia kontroli trzeźwości personelu, jednak jej zdaniem, ważna jest także reakcja ze strony współpracowników na podobne przypadki.