Kolarze z całej Polski pojawili się w Prudniku, by uczcić pamięć Stanisława Szozdy. Do rywalizacji przystąpili uczniowie szkół podstawowych, zawodnicy-amatorzy, podopieczni szkółek kolarskich oraz uczestnicy wyścigów w kryterium ulicznym.
– Jeżdżę w klubie White MTB Team Biała. W Memoriale startuję już od pięciu lat, a 2 lata temu udało mi się wygrać - mówił jeden z kolarzy. – Nazywam się Mikołaj Szulik. Na co dzień trenuję w klubie UKS Avatar. Jestem aktualnym mistrzem Polski ze startu wspólnego w kategorii juniorów młodszych. Jestem trzeci raz na prudnickim Memoriale, już 2 razy udało mi się zwyciężyć w tym wyścigu. – Startujemy tutaj trzeci raz. Memoriał bardzo fajny, na swoim podwórku – jesteśmy z Prudnika. Fajna zabawa.
Trasa zaczynała się i kończyła na prudnickim rynku. Najkrótszy dystans liczył jedno okrążenie, czyli 1600 metrów, natomiast najdłuższy – aż 48 kilometrów. Choć w Memoriale im. Stanisława Szozdy wystartowało mniej zawodników niż zazwyczaj, to organizator imprezy, Radosław Jagielski, jest zadowolony z frekwencji i przebiegu zawodów.
– W ubiegłych latach było to ok. 400 osób. Niestety, przez koronawirusa wszystkie wyścigi skumulowały się na te ostatnie miesiące sezonu i kolarze porozjeżdżali się. Natomiast wydaje mi się, że atmosfera w Prudniku jest zawsze bardzo dobra. Stanisław Szozda gdzieś tam u góry czuwa nad nami. Troszeczkę się obawialiśmy o frekwencję, ale widać, że kolarzom się podoba w Prudniku. Najbardziej nas cieszą nasze dzieciaczki prudnickie, na które liczymy. Marzymy o tym i jesteśmy wręcz pewni, że będą z nich następcy Stanisława Szozdy – powiedział Jagielski.
Nie sposób było nie porozmawiać o wybitnym sportowcu, któremu poświęcony został dzisiejszy memoriał.
– To jest ikona. Myślę, że to najbardziej znany prudniczanin. Jest to osoba, która reprezentowała przez tyle lat Prudnik. Mieszkańcy go uwielbiali, był to człowiek, który z każdym chętnie porozmawiał. Ja ze Stanisławem Szozdą na prudnickim rynku spędziłem bardzo długie godziny na rozmowach, omawianiu treningów. Opowiadał mi wiele o swoich startach, bardzo często przychodzili mieszkańcy, zaczepiali go. Nigdy nikomu nie odmówił. Z każdym chętnie porozmawiał, uśmiechnął się. Był bardzo lubiany przez prudniczan. Brakuje go.