Gminy i powiaty nie będą musiały dokładać ze swoich budżetów do ostatnich podwyżek nauczycieli – takie są wyliczenia niektórych samorządowców z Opolszczyzny. Nie oznaczą to jednak, że subwencja oświatowa od państwa zrekompensuje wszystkie wydatki na szkolnictwo.
- Do tego zadania musimy dołożyć 6 mln zł – mówi wicestarosta Prudnicki Janusz Siano. – Powiaty nie mają dużych dochodów własnych, dlatego ten wydatek stanowi dla nas ogromną kwotę. W tym roku są dosyć duże podwyżki płac w oświacie, bo średnio 31 proc. Do tego jest wzrost zadań oświatowych na poziomie 7,5 proc. To daje wzrost wydatków o blisko 40 proc. O takąż samą kwotę rośnie nam subwencja oświatowa.
- W tym roku do funkcjonowania szkół i przedszkoli planujemy dołożyć 19 mln zł – mówi o wydatkach gminy Roman Sambor, wiceburmistrz Głuchołaz. – Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko same szkoły, to dopłacamy ok. 8 mln zł. Tegoroczna podwyżka dla nauczycieli będzie pierwszą od wielu lat, gdzie chyba nie będziemy musieli do tego dołożyć. Jednak deficyt, konieczność dopłaty do oświaty z własnych środków, z podatków, dalej funkcjonuje i chyba, tak dalej będzie.
Na wydatki oświatowe samorządów lokalnych wpływają rosnące ceny m.in. usług komunalnych, paliw czy robót budowlanych. Związanych z tym kosztów nie pokrywa subwencja oświatowa.