Powołanie powiatowego konserwatora zabytków w Prudniku postuluje tamtejszy starosta. Ma to sprzyjać lepszej ochronie historycznych obiektów oraz skrócić czas oczekiwania na decyzje służb konserwatorskich. Jednak propozycja ta nie zyskuje akceptacji w gminach tego powiatu.
- Mieszkańcy, projektanci, czy inwestorzy mają problemy z uzgodnieniami konserwatorskimi dotyczącymi infrastruktury budowlanej – uważa starosta prudnicki Radosław Roszkowski, który kandyduje na radnego powiatu. – Trwa to nieraz bardzo długo. Dlatego funkcja powiatowego konserwatora zabytków ma bardzo ułatwić życie mieszkańcom i inwestorom. Osoba ta, także powinna stać na straży dziedzictwa kulturowego, walczyć o to, by najcenniejsze obiekty architektoniczne podlegały ochronie i nie były bezmyślnie niszczone.
Zasadność powołania powiatowego konserwatora zabytków negują władze Prudnika. Sceptycznie zapatruje się na to również burmistrz Głogówka.
- Jesteśmy w stałym kontakcie ze służbami wojewódzkiego konserwatora zabytków – wskazuje Piotr Bujak, który ubiega się o reelekcję. – Pojawiają się kwestie, w których dochodzi do dyskusji merytorycznej, natomiast całkiem dobrze sobie tutaj radzimy w rozwiązywaniu problemów. Mówię to z perspektywy gminy, która posiada bardzo wiele zabytków. Powołanie takiej jednostki na poziomie powiatowym wygenerowałoby niepotrzebne koszty. Także mogłoby stanowić zbędny, pośredni element na drodze sprawnej komunikacji między samorządami a wojewódzkim konserwatorem zabytków.
Powiatowego konserwatora zabytków mają starostwa w Nysie i Kluczborku. Stanowisko to zlikwidowano w ubiegłym roku w Brzegu. Powodem był brak zgody wszystkich gmin i strony rządowej na dalsze finansowanie.