Były burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych pozwał miejscowego dziennikarza Ryszarda K. Chodzi o wpis w mediach społecznościowych. Powództwo jest cywilne, ale proces ma charakter karny i dotyczy naruszenia dóbr osobistych skarżącego. Dzisiejsza (14.03) rozprawa miała charakter pojednawczy, ale do ugody nie doszło. Na tym etapie procesu, sąd wyłączył jawność postępowania, gdyż dotyczy ono zniesławienia i pomówienia. Na rozprawie w prudnickim sądzie nie było Franciszka Fejdycha.
- Mój klient uznał, że przekroczono zasady rzetelności dziennikarskiej – mówi reprezentujący oskarżyciela radca prawny Mateusz Gruntowski. – Nikt nie kwestionuje prawa krytyki burmistrza. Natomiast porównywanie na publicznym portalu mojego klienta do Stalina i zbrodniarzy hitlerowskich, którzy brali na ręce dzieci, przekroczyło tą granicę swobody wypowiedzi. Dlatego, mój klient domaga się przeprosin w lokalnej prasie.
Oskarżony nie chciał wypowiadać się na temat procesu. W czasie samorządowej kampanii wyborczej na portalu społecznościowym Ryszard K. zarzucił Franciszkowi Fejdychowi wykorzystywanie wizerunku wnuczki. Chodziło o zdjęcie dziecka siedzącego na biurku w gabinecie burmistrza. Na swoim prywatnym profilu zamieścił je Franciszek Fejdych.
Ryszard K. napisał, że to "typowy zabieg socjotechniczny ocieplający wizerunek polityka". Porównał to do metod m.in. Stalina, Bieruta i Jaruzelskiego, którzy również fotografowali się i filmowali z dziećmi. Oskarżony wytknął też ówczesnemu burmistrzowi, że podczas wizyty w Nadwórnej, ukraińskim mieście partnerskim Prudnika, uczestniczył w pochodach z banderowcami z UPA. Według Franciszka Fejdycha, jego wizyty na Ukrainie miały związek z funkcją burmistrza i współpracą z miastem partnerskim. W niczym też nie uchybił swoim obowiązkom.
Kolejna rozprawa odbędzie się w kwietniu. Jak powiedział sędzia to, czy proces będzie jawny, zależy od oskarżyciela.