Z Platformą Obywatelską rozstało się pięciu radnych miejskich Prudnika. W ostatnich wyborach samorządowych kandydowali z list Koalicji Obywatelskiej. W lokalnych mediach władze PO poinformowały, że osoby te nie mogą posługiwać się nazwą komitetu, z którego startowały.
- Nie należę do PO, ale najbliżej było mi do jej poglądów - mówi Zofia Zeprzałka–Krzemień, radna miejska Prudnika.
– Co nie znaczy, że mogę stawiać znak równości między tym, co ja uważam, a tym, co partia proponuje. Głosuję zgodnie z sumieniem. Najważniejsze jest to, czego oczekują mieszkańcy. Uważam, że na szczeblu gminy wśród radnych polityka nie powinna mieć miejsca.
- Najbliżej było mi do PO i tylko dlatego startowałem z jej list – powiedział Zbigniew Kosiński, radny miejski Prudnika. W poprzednich kadencjach był przewodniczącym rady z nadania PO. – Taką najważniejszą partią to jest nasze społeczeństwo.
- To sami radni zdecydowali, że chcą być samodzielni – wyjaśnia Franciszek Fejdych, lider PO w powiecie prudnickim.
– Radni uznali, że wolą samodzielnie oceniać uchwały, które są im przedstawiane. Uchwała o podwyżce opłat za śmieci skutkowała tym, że nie możemy ponosić politycznej odpowiedzialności za decyzje radnych głosujących za sprawami, których jako ugrupowanie nie popieramy. Daliśmy wolną rękę tym radnym i poinformowaliśmy o tym społeczeństwo.
Zarząd PO w Prudniku odniósł się też do starosty, który jest członkiem tej partii. „Polityczne umocowanie Pana Radosław Roszkowskiego nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia i nie powinno być podkreślane przy ocenie działalności jednostki samorządu terytorialnego, jaką jest Powiat Prudnicki” – czytamy w stanowisku lokalnych władz PO. Starosta nie chciał tego komentować.