Za trudną sytuację prudnickiego szpitala odpowiadają władze powiatu - twierdzi Katarzyna Czochara, posłanka Prawa i Sprawiedliwości. Od 15 stycznia na dwa tygodnie zostanie zawieszona działalność oddziału ginekologiczno – położniczego lecznicy. Powodem jest brak lekarzy specjalistów. Szpital podlega Starostwu Powiatowemu w Prudniku.
- Do położnictwa szpital dopłacił w zeszłym roku blisko 1,2 mln złotych – mówi Radosław Roszkowski, starosta prudnicki z Platformy Obywatelskiej. – Wskaźniki ilości urodzeń oraz te finansowe, a także brak lekarzy ginekologów na rynku opolskim powodują, że zagrożenie dalszej działalności tego oddziału jest duże. Generuje on bardzo dużą stratę. Aby oddział ginekologiczno – położniczy mógł się bilansować, potrzebnych byłoby około 600 porodów. Natomiast jest ich około 340.
Problemy z deficytem lekarzy prudnicki szpital ma od kilku lat. Nasiliły się, gdy prezesem spółki zarządzającej lecznicą został wskazany przez starostwo Anatol Majcher.
- Wówczas z Prudnika odeszła do Głubczyc najlepsza kadra lekarska – mówi poseł Katarzyna Czochara. – Przez 12 lat, odkąd starostą jest pan Roszkowski sytuacja prudnickiego szpitala z roku na rok stale się pogarsza. Pielęgniarkom, które mają specjalizację, odebrano dodatek właśnie z tytułu tej specjalizacji. W momencie, gdy zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia podniesiono wynagrodzenie dla białego personelu, to w prudnickim szpitalu pielęgniarki wysoko wykwalifikowane zarabiają mniej. Przecież za chwilę Prudnik straci kolejną wykwalifikowaną kadrę.
Według Katarzyny Czochary władze powiatu prudnickiego zamiast wspierać szpital zwiększyły w ubiegłym roku o 540 tysięcy złotych wydatki na urzędników starostwa. Zatrudnienie w tej instytucji miało też wzrosnąć o 18 etatów.
Czy zawieszenie działalności oddziałów ginekologicznych w Prudniku i Kluczborku to pierwsze symptomy zapaści powiatowego szpitalnictwa? Będziemy o tym rozmawiać w sobotniej Samorządowej Loży Radiowej. Początek programu zaraz po godzinie 11.00