Powiat szuka oszczędności w oświacie, a może je wygenerować redukując stanowiska w swoim kierownictwie. O takie rozwiązanie wnioskuje Stowarzyszenie „Prudniczanie”. Chodzi o liczbę członków Zarządu Powiatu. Zgodnie z prawe może ich być od trzech do pięciu. W Prudniku funkcjonuje pięcioosobowy zarząd. Z automatu w jego skład wchodzą jedynie starosta i wicestarosta.
- Należy zlikwidować stanowiska etatowego i nieetatowego członka zarządu powiatu – proponuje Jarosław Szóstka, prezes Stowarzyszenia „Prudniczanie”. – Wydatki na ten cel można zagospodarować inaczej. Ostatnio w powiecie były dyskusje na temat kryzysu finansowego w oświacie. Może jest to populistyczne, ale jeżeli powiat chce znaleźć oszczędności, to w pierwszej kolejności powinien je poszukać w machinie biurokratycznej.
- Struktura organizacyjna Zarządu Powiatu powinna być przedmiotem analiz na etapie zawierania porozumień koalicyjnych – twierdzi z kolei starosta prudnicki Radosław Roszkowski. – Tanie mięso psy jedzą i czasami nie ma sensu oszczędzać na kadrach w sytuacji, gdy dzięki nim możemy pozyskać dużo większe pieniądze dla powiatu. Trochę obawiam się o losy Ziemi Prudnickiej, gdyby jej stery trafiły w ręce osób, które będą chciały działać nadmiernie oszczędnie. Podejrzewam, że ta oszczędność skutkować się będzie zupełnym marazmem inwestycyjnym.
Etatowym członkiem Zarządu Powiatu Prudnickiego jest też Józef Skiba, który zarabia niewiele mniej od wicestarosty. W zarządzie tym zasiada jeszcze dwoje nieetatowych członków. Są to radni powiatowi, którzy otrzymują miesięcznie ponad 1400 złotych.