Przeciw uruchomieniu elektrowni, w której paliwem będzie słoma, zamierzają protestować mieszkańcy Prudnika. Ma ona powstać na bazie nieczynnej od wielu lat elektrociepłowni dawnego zakładu Frotex. Znajduje się blisko zabudowy mieszkalnej. Burmistrz Prudnika wydał postanowienie o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla inwestycji. Na każdym etapie tej procedury osoby, którym przysługuje status strony mogą zgłaszać swoje uwagi. Już teraz pojawiają się głosy mieszkańców sprzeciwiających się powstaniu elektrowni.
- Ta elektrownia to jest za blisko budynków mieszkalnych – uważa Walenty Steć. – Spalanie słomy powoduje wielki dym. To jest poroniony pomysł.
- Jestem mocno zaniepokojona – mówi kobieta, która mieszka nieopodal przyszłej elektrowni. – Nie jest to dobry sygnał dla Prudnika, w którym jest smog i odczuwamy to każdego dnia. Perspektywa tej elektrowni, spalarni słomy, to jest ogromna emisja dymów i pyłów.
Jak zapewniają inwestorzy w prudnickiej elektrowni zastosowane będą nowoczesne, proekologiczne technologie.
- Projekt tego przedsięwzięcia uwzględnia dyrektywy Unii Europejskiej dotyczące zanieczyszczenia środowiska - wyjaśnia Daniel Borsucki z firmy zaangażowanej w spółkę Elektrownia Prudnik. – Dwutlenek węgla przyjmuje się, jako zeroemisyjne, bo jest to energetyka odnawialna. Jeżeli chodzi o tlenek węgla, to jest blisko sześćset razy mniej, niż gdyby spalany był węgiel. Biorąc pod uwagę zanieczyszczenia typu pyłowego, to jest o kilkanaście razy mniej, niż było poprzednio, przy spalaniu węgla w elektrociepłowni.
Modernizacja prudnickiej elektrociepłowni na elektrownię ma kosztować blisko 100 milionów złotych. Według zapewnień inwestorów, mają oni promesę na taki kredyt. Problemem jest uzyskanie warunków środowiskowych dla inwestycji. Dopiero wówczas będą mogli przystąpić do rządowej aukcji, która pozwoli im sprzedawać wytwarzany prąd do sieci energetycznej.