Samorządowcy domagają się spełnienia ministerialnych obietnic związanych z reformą oświaty. W przeciwnym razie gminy będą musiały jeszcze więcej dokładać do utrzymania szkół. Samorządowcom chodzi o zlikwidowanie dopłat do średnich wynagrodzeń nauczycieli, które muszą realizować po zakończeniu każdego roku obrachunkowego. Koszty z tym związane zwiększy przejście nauczycieli gimnazjalnych do szkół podstawowych.
- Do końca grudnia robimy wyliczenia średnich płac dla poszczególnych grup nauczycielskich - wyjaśnia problem burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych. – Jeżeli w naszej gminie nauczyciele nie osiągają tych średnich to musieliśmy do nich dopłacać. Jeżeli obietnica zlikwidowania tego przepisu nie zostanie zrealizowana to po zakończeniu 2018 roku szacujemy, że gmina Prudnik będzie musiała dopłacić do tego systemu blisko milion złotych, a to są już pieniądze, których nie mamy. Będziemy mieli problemy finansowe.
Samorządy muszą wypłacić jednorazowy dodatek uzupełniający nauczycielom, którzy w danej grupie awansu zawodowego nie uzyskali średniego wynagrodzenia. Dodatek taki otrzymują zarówno ci, których miesięczne wynagrodzenie przewyższało średnią, jak i osoby, które jej nie osiągnęły. Z przywileju gwarantowanego przez Kartę Nauczyciela korzystają też ci, którzy byli na długim zwolnieniu lekarskim oraz na urlopie dla poratowania zdrowia. Zdaniem Związku Miast Polskich dodatek ten należy się każdemu, niezależnie od jakości jego pracy, i dlatego należy go zlikwidować.