8 lat pozbawienia wolności - na taką karą opolski Sąd Okręgowy skazał 24-letniego Marka U., który w lutym ubiegłego roku w Przylesiu zabił swojego brata. W trakcie awantury zadał Jakubowi U. dwa ciosy nożem kuchennym. Rany, mimo udzielonej pierwszej pomocy, okazały się śmiertelne.
W uzasadnieniu sąd przyjął, że oskarżony działał z zamiarem ewentualnym, godząc się na skutek w postaci śmierci zmarłego.
Dzisiaj (26.01) podczas ostatniej rozprawy przesłuchiwana była matka ofiary i sprawcy oraz jej partner.
Kobieta nie kryła emocji. Jak podkreślała: - mimo upływu czasu nadal nie może zrozumieć, co tego dnia stało się z jej synami. Jak utrzymuje nigdy nie dochodziło między nimi do konfliktów.
- Jeden był za drugim, to wiem na 100 procent. Martwili się o siebie. Jeżeli Kubie się coś złego działo, to Marek z nim rozmawiał. W drugą stronę też tak było. Moim zdaniem, nie było między nimi żadnej znieczulicy. Nie wyczuwałam też żadnego konfliktu między nimi.
Zeznała jednak, że ofiara - Jakub U. miewała ataki agresji. Jej syn miał być uzależniony od marihuany i kiedy mu jej brakowało, to "wpadał w szał". Opinię tę potwierdził przed sądem partner kobiety.
- Przez to palenie stawał się taki bardziej szczęśliwy. Jak zapalił, to był w euforii, ale jak po dwóch lub trzech dniach zaczynało mu tego brakować, to stawał się nerwowy. Miał bardzo różne nastroje. Jak miał marihuanę, to był dobry, ale jak nie miał, to potrafił obrażać.
Skazany Marek U., nadal nie przyznaje się do winy. Dodajmy, że wyrok jest nieprawomocny.