Podpalona opona, a pod nią butla z gazem – za pomocą takich przedmiotów nieznany sprawca próbował zniszczyć monument ku czci poległych żołnierzy Armii Czerwonej. Mieszkańcy Mikolina są wstrząśnięci i mówią, że mogła to zrobić osoba niezrównoważona. Sprawę bada policja oraz Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, bo jak podkreślają strażacy, butla mogła eksplodować.
Wszystko wskazuje na to, ze wczoraj (13.09) późnym popołudniem nieznany sprawca lub sprawcy podjechali pod monument i próbowali go zniszczyć. W dolnej części pomnika znajdują się charakterystyczne łodzie i to właśnie do jednej z nich wrzucono butlę i przykrytą ją starą oponą. Następnie wszystko podpalono. Pierwsza na miejscu znalazła się sołtys Mikolina Jolanta Zagłoba.
- Przyszedł do mnie jeden z mieszkańców i powiedział, że jak jechał do pracy to zauważył, że pomnik jest cały czarny, okopcony. Pojechałam na miejsce z koleżanką, wdrapałyśmy się po schodach i zauważyłyśmy w jednej z łodzi okopconą butlę gazową i elementy starej opony. Byłyśmy przerażone – wspomina.
Na miejsce wezwano straż pożarną. Starszy kapitan Jacek Nowakowski tłumaczy, że zdarzenie mogło zakończyć się tragicznie.
- Była to standardowa butla z propanem butanem o wadze 11 kilogramów, pod którą podłożono oponę, a następnie podpalono. Zawsze, jeśli pod zbiornik ciśnieniowy podłożymy ogień, to zwiększamy jego temperaturę i zawsze w jakimś stopniu występuje ryzyko eksplozji. Gdy przyjechaliśmy na miejsce pożaru nie było, nasze działania polegały na schłodzeniu tej butli.
Jeszcze wieczorem na miejscu pojawili się policyjni technicy oraz funkcjonariusze ABW. Rzecznik brzeskiej komendy Patrycja Kaszuba w rozmowie z Radiem Opole mówi, że dochodzenie trwa.
- Funkcjonariusze, którzy zajęli się tą sprawą zabezpieczyli ślady. W tej chwili ustalamy okoliczności tego zdarzenia, typujemy też osoby mogące mieć związek z nim. Nasza wstępna kwalifikacja wskazuje na znieważenie pomnika. Taki czyn zagrożony jest karą grzywny lub ograniczenia wolności – dodaje Kaszuba.
Mieszkańcy Mikolina są oburzeni, bo monument im nie przeszkadza, a ponadto to element historii tej części Opolszczyzny.
- Myślę, że to chyba ktoś niezrównoważony. Po prostu chciał zaistnieć. Na pewno nikt, kto myśli logicznie, który może przeciwny jest temu pomnikowi, na pewno by nie postąpił – mówi jedna z kobiet.
- Mieszkańcy nie są przeciwni temu pomnikowi. Sadzimy tam kwiaty, czyścimy to miejsce, bo przecież zginęli tam żołnierze. Nie tylko sowieccy, ale także polscy – dodaje sołtys Jolanta Zagłoba.
Głos zabrał również burmistrz Lewina Brzeskiego Artur Kotara, który mówi, że tak duży pomnik trudno zniszczyć.
- Był to chyba wybryk chuligański, ale muszę stwierdzić, że zrobiony bardzo nieudolnie. Ci, którzy przygotowywali się do tej akcji chyba nie znają się na rzeczy. Pomnik jak stał, tak stoi, został jedynie okopcony. Liczę, że policja ustali sprawców – podsumowuje Kotara.
A przypomnijmy, że od kilku miesięcy trwa batalia o ten monument. Zgodnie z przepisami nowej ustawy dekomunizacyjnej, pomnik miał do końca marca tego roku zniknąć. Do dziś stoi, a władze Lewina Brzeskiego czekają na ostateczną decyzję Instytutu Pamięci Narodowej. Niewykluczone, że nieznani sprawcy podkładając butlę z gazem chcieli uszkodzić konstrukcję pomnika. Wówczas nadzór budowlany nakazałby jego rozbiórkę.