Najwyższa Izba Kontroli uznała, że zatrudnianie w powiatowych placówkach młodych ludzi nie miało na celu podnoszenie ich kwalifikacji, a chodziło o zaspokojenie potrzeb organizatora staży zawodowych. Taka sytuacja miała miejsce w latach 2011 – 2013. Jolanta Markiewicz, zastępca dyrektora brzeskiego pośredniaka podkreśla, że przepisy w tamtym okresie pozwalały na takie praktyki. Dodaje jednak, że w ich placówce nie dochodziło do takich sytuacji.
- Sam przepis prawny dopuszczał taką możliwość. Ile razy można zorganizować taki staż, u jakiego pracodawcy. Było to dosyć liberalnie traktowane – mówi Markiewicz.
W 2014 roku, w trakcie trwania kontroli NIK, dyrekcja placówki wydała stosowne rozporządzenie regulujące zatrudnianie stażystów. Organ kontrolujący brzeski PUP podkreśla również, że po odbyciu kilku staży młodzi ludzie nie mogli znaleźć zatrudnienia.
Starosta brzeski Maciej Stefański zaprzecza, by praktykanci byli „tanią siłą roboczą”.
- Staż polega na tym, że ta młodzież, która przychodzi do nas ma się czegoś nauczyć. Moim zdaniem w naszym urzędzie czegoś się nauczyła i nie wykorzystywaliśmy kogokolwiek. 6 miesięcy takiego stażu to jest dużo i mało. Pół roku na jednym stanowisku to najlepsze rozwiązanie, ale w tym czasie odbycie praktyki w kilku miejscach niewiele da młodemu człowiekowi – tłumaczy Stefański.
Warto podkreślić, że NIK skontrolowała Powiatowy Urząd Pracy w Brzegu w czerwcu ubiegłego roku. Raport opublikowano dopiero teraz.
Posłuchaj rozmówców:
Maciej Stępień