Prowadzący w rynku działalność handlową za trudną sytuację winią dyskonty, które powstały w mieście. Inna przyczyna to ucieczka młodego pokolenia do większych miast. – Przygotowanie w dawnych sklepach mieszkań jest jakimś rozwiązaniem – przyznają.
– Prawie wcale nie ma klientów. Do południa nikt się nie pojawia. Faktycznie, jeśli lokale miałyby stać puste, to lepiej, żeby ktoś w nich mieszkał – stwierdza jedna z naszych rozmówczyń. – Na pewno jest to jakiś pomysł, ale jeśli przekształcimy te pomieszczenia w lokale użytkowe, to już nic w tym rynku nie będzie – podkreśla z kolei inny handlowiec.
W lokalach po sklepach i punktach usługowych miałyby powstać mieszkania komunalne. – Nie chciałbym w okolicach rynku wprowadzać lokali socjalnych, gdzie zdarzają się rodziny, w których występuje problem alkoholowy – dodaje burmistrza Artur Tomala.
Równocześnie trwają prace nad ulgami dla tych handlowców, którzy pozostali w centrum Gorzowa. W tym roku do czynszu nie będzie dodawany wskaźnik inflacji.
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Piotr Wrona (oprac. WK)