Barut to wieś w powiecie strzeleckim, gdzie znajduje się polana śmierci, zwana też Śląskim Katyniem. W 1946 roku funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa we współpracy z NKWD przygotowali zasadzkę, w której zamordowali około 140 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych ze zgrupowania Henryka Flamego ps. "Bartek".
Od tej zbrodni mija 71 lat. Jak co roku pamięć zamordowanych upamiętniali członkowie ich rodzin oraz towarzysze broni.
- Nie mieli nawet swojego grobu - mówi Stanisław Piecuch. - Okazuje się, że ta polana śmierci jest tym symbolicznym grobem dla tych chłopaków. Oni mieli od 18 do 25 lat.
- Bardzo przeżywam to, bo wiem, co to znaczy walka i co to znaczy śmierć - przekonuje Stanisław Turski. - Dlatego tu przyjeżdżam, żeby uczcić tych żołnierzy, którzy polegli za Polskę i oddali swoje najdroższe życie.
- Wrzesień każdego roku to wrzesień wspomnień - dodaje Adrian Czubak, wojewoda opolski. - Wspaniała, ale i krwawa historia naszej ukochanej Ojczyzny właśnie we wrześniu przypomina nam, jak jesteśmy wszyscy wdzięczni za to, że dziś mamy szansę żyć we wspaniałym, wolnym kraju. To właśnie we wrześniu jest wiele rocznic, wiele uroczystości. Rocznic, podczas których wspominamy wspaniałych bohaterów, którzy w imię Boga, Honoru i Ojczyzny byli w stanie poświęcić wszystko.
Oddział "Bartka" działał głównie na Śląsku Cieszyńskim i Podbeskidziu. jego dowódca Henryk Flame został zamordowany w 1947 roku.