Po tej decyzji sytuacja polityczna w Opolu mocno się skomplikowała. Wiśniewski startował jako kandydat obywatelski, ale z poparciem Patryka Jakiego z Solidarnej Polski, a po wygranych wyborach jego zapleczem (nieformalnym) stali się radni prawicy.
I dziś właśnie ci radni najbardziej go krytykują za zerwanie umowy z TVP. Radni PiS wezwali go, by natychmiast powrócił do rozmów z telewizją publiczną, zapowiedzieli także powołanie specjalnej komisji, która miałaby zbadać przebieg negocjacji w sprawie tegorocznego festiwalu. O wielkim błędzie, który może całkowicie pozbawić Opole największej imprezy kojarzonej z miastem, mówiła z kolei na antenie Radia Opole Małgorzata Wilkos z Solidarnej Polski.
Kubalańca jest innego zdania. Przypomina, że co jakiś czas wraca debata o możliwej zmianie operatora telewizyjnego, co nie dziwi, bo negocjacje z TVP od lat są mozolne i dla miasta niełatwe.
- Dopóki nie spróbujemy, nie dowiemy się, czy stacja komercyjna nie będzie dla nas lepszym partnerem - mówi Kubalańca. - Oczywiście istnieje duże ryzyko, że festiwal, który miasto chce samo zorganizować jesienią, nie zostanie pokazany przez żadną ogólnopolska stację, ale ten przyszłoroczny może być telewizyjnym hitem. Jurek Owsiak bardzo skorzystał na tym, że przeniósł Orkiestrę z TVP do TVN. Z festiwalem opolskim może być podobnie.