- Jesteśmy w pięknym miejscu - powiedziała Małgorzata Makaryk, dyrektorka nyskiego Carolinum. - Nasza szkoła i biblioteka mają prawie czterysta lat i związane są ze sprowadzeniem tutaj zakonu jezuitów. Początkowo księgozbiór liczył 12 tysięcy egzemplarzy. Obecny stan biblioteki pochodzi z przełomu siedemnastego i osiemnastego wieku - wyjaśniła.
Biblioteki zmieniają swój tradycyjny charakter. Nie są już jedynie wypożyczalniami książek. Stają się centrami szeroko pojętego życia kulturalnego. Przykłady tego są w Nysie.
- Czytelnictwo w Polsce jest na poziomie nawet niezadowalającym - mówi Joanna Kanin, dyrektor Miejskiej i Gminnej Biblioteki w Nysie, najstarszej takiej placówki kulturalnej na Opolszczyźnie. - Biblioteki muszą się zmieniać i podążać za potrzebami środowiska, w którym funkcjonują. Nasz biblioteka, choć ma tradycyjne usytuowanie w zabytkowym budynku, podąża za nowoczesnością, jak najszybciej może. Wyznacznikiem naszego działania są potrzeby już nie tylko naszych czytelników, ale jak mówi się od kilku lat, użytkowników biblioteki. Organizujemy mnóstwo imprez czytelniczych, jak spotkania autorskie z pisarzami, ale również np. wystawy malarstwa, czy turnieje gier planszowych. Wprowadzenie takiej oferty spowodowało, że przybywa nam młodzieży, która korzysta z biblioteki. Wiele działalności, które chcielibyśmy podjąć, nie wchodzi w rachubę z powodu ograniczeń finansowych, a ceny z roku na rok wzrastają - podkreśla.
Z danych GUS wynika, że najszybciej ubywa punktów bibliotecznych i głównie likwidowane są one na wsiach. Zapytaliśmy, jak takie punkty funkcjonują w gminie Nysa.
- W gminie Nysa mamy 26 sołectw, w których działa osiem bibliotecznych filii - odpowiedziała Joanna Bosak, radna miejska Nysy, a zarazem sołtys Wyszkowa Śląskiego. - Działają na bardzo dobrym poziomie. Mogę dać przykład filii biblioteki w Kubicach. To niewielka miejscowość licząca blisko 400 mieszkańców, ale ta biblioteka żyje. Szczególnie w tych sołectwach, gdzie nie ma szkół i przedszkoli, biblioteki pełnią ważne funkcje kulturalne, integrują mieszkańców od juniora do seniora - zaznaczyła.
Dla rozwoju, propagowania czytelnictwa samorządy robią zdecydowanie za mało - taka jest opinia wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdaleny Gawin.
- Na pewno nie dotyczy to gminy i powiatu nyskiego - skomentował miejscowy burmistrz Kordian Kolbiarz. - Dzieje się sporo, ale to wszystko zależy do naszych liderów instytucji samorządowych, takich jak pani dyrektor Kanin, sołtys Joanna Bosak. Myślę, że samorządy chcą wspierać kulturę, ale to kwestia pieniędzy na takie działania. My też oczekujemy wsparcia od państwa. Już od dwóch lat z panią dyrektor bezskutecznie ubiegamy się o pieniądze na budowę biblioteki na pierwszym piętrze dworca PKP - podkreślił Kolbiarz.
Prowadzenie bibliotek jest też zadaniem własnym samorządów powiatowych.
- Ograniczają nas kwestie finansowe - powiedział Janusz Siano, wicestarosta prudnicki z Mniejszości Niemieckiej. - Powiaty mają małe budżety. Podpisaliśmy porozumienie z gminą Prudnik i w formie niewielkiej dotacji wspieramy bibliotekę miejską. Nie są to jakieś wielkie kwoty. Jest to wsparcie dotyczące uzupełniania księgozbioru. Natomiast brakuje nam pieniędzy na dofinansowanie naszych szkolnych bibliotek - stwierdził.
Duże jest zainteresowanie samorządów lokalnych Narodowym Programem Rozwoju Czytelnictwa. Jednak nie wszystkie wnioski uzyskują dofinansowanie.
- Nasz wniosek w pierwszej wersji został odrzucony, ale napisałem odwołanie i uzyskałem pieniądze na budowę biblioteki - powiedział Jan Ćwiek, dyrektor Centrum Kultury w Głuchołazach. - Inwestycja została zrealizowana za ponad trzy miliony złotych. To niewiele, jak na znaczący efekt tego zadania i w porównaniu do tego, za jakie pieniądze budowane są biblioteki w Polsce. Od wielu lat Centrum Kultury w Głuchołazach i biblioteka to jedna instytucja. Dzięki temu doskonale się uzupełniają i współpracują - powiedział.
Jan Ćwiek wskazał, jako na wzorcowe, funkcjonowanie bibliotek w Czechach: Miałem okazję uczestniczyć w wyjeździe do tego kraju, który zorganizował Instytut Książki. Tam w każdej najmniejszej miejscowości jest biblioteka. Proces rozwoju czytelnictwa trwa tam od wielu lat. Pokazuje, że należy dołożyć wszelkich wysiłków, aby to czytelnictwo rozwijać. To nie chodzi tylko o książki. Jesteśmy bombardowani przeróżnymi informacjami. Mamy kłopoty chociażby z tym, że ludzie biorą wielostronicową umowę do podpisania i jej nie czytają, bo nie mają wprawy w czytaniu. Nie potrafią czytać ze zrozumieniem. To wszystko wiąże się z czytelnictwem, z naszą niechęcią do czytelnictwa - podkreślił Ćwiek.
W ubiegłym roku ponad 60 procent naszych rodaków nie przeczytało żadnej książki. Mimo że poziom czytelnictwa jest niepokojący, to Polacy zaliczają się do najwięcej czytających narodów europejskich.
Samorządową Lożę Radiową prowadził Jan Poniatyszyn. Zaproszenie do udziału w programie przyjęli: