Poseł Janusz Sanocki zbyt nerwowo wszedł dzisiaj (05.08) do urzędu wojewódzkiego w Opolu. Posypało się szkło, musiała interweniować policja. - Dokonałem czynu rewolucyjnego, usunąłem bariery architektoniczne w imieniu wyborców - mówi poseł. Dodaje, że pracownicy urzędu nie mieli prawa go wylegitymować.
- Chciałem wejść do opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, załatwić sprawy związane z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi. Dawno tu nie byłem i zaskoczył mnie widok bramek. Jakiś dżentelmen kazał mi się wylegitymować - mówi Janusz Sanocki. Izabela Bryja, dyrektor generalny Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego wyjaśnia, że z informacji przekazanych przez pracowników urzędu wynikało, że mężczyzna zachowujący się agresywnie chciał wejść na teren urzędu bez podania powodu. Straty spowodowane działalnością posła Sanockiego w urzędzie wojewódzkim wyceniono wstępnie na 4 tysiące złotych.