W 2002 drugim zaczynał z czystą kartą. Nie wszystkim podobało się to, że deprecjonuje zasługi poprzednika, ale nowy styl rządzenia gminą mieszkańcom się podobał. Kolejne wybory Labus wygrał w pierwszej turze. Potem zaczęły się jednak kłopoty. Plotkowano o jego życiu osobistym, o skłonności do alkoholu (co przyszłość potwierdziła). Potem wybuchła afera grochówkowa, w sumie dość groteskowa. Prokuratura zarzuciła burmistrzowi, że za publiczne pieniądze (śmieszne 2 tysiące z ogonkiem) kupił grochówkę na konwent wyborczy Mniejszości Niemieckiej, fałszując przy tym dokumenty, by ukryć ten przekręt. Sąd pierwszej instancji skazał go dwa razy na karę więzienia w zawieszeniu, ale sąd odwoławczy za pierwszym razem skierował sprawę do ponownego rozpoznania a za drugim umorzył postępowanie z uwagi na znikomą szkodliwość czynu. Opolska prokuratura złożyła kasację, ale Prokuratura Generalna ją wycofała, uznając, że sprawa jest zbyt błaha. Labus twierdził, że został całkowicie oczyszczony z zarzutów, co prawdą jednak nie było: umorzenie postępowania nie jest równoznaczne z uniewinnieniem.
Labus nie był już wtedy burmistrzem. W 2010 roku w ogóle nie wystartował, bo zasiadał na ławie oskarżonych pod zarzutem jazdy po alkoholu (miał 1,5 promila). Bronił się groteskowo, twierdząc, że nie pił a jedynie spożył czeskie lekarstwo o nazwie alpa. Sąd zlecił więc ekspertyzę, by biegli mogli oficjalnie uznać, że to niemożliwe. Byłego burmistrza skazano na karę grzywny.
W tym roku Labus mógł kandydować mimo wyroku, bo w międzyczasie zmienił się kodeks wyborczy. Wygrał i po wyborach stwierdził, że dostał od losu i wyborców drugą szansę, której na pewno nie zmarnuje.
Marek Świercz