Przez lata było tak, że z wyborów na wybory Mniejszość Niemiecka traciła stan posiadania w samorządach różnych szczebli. Tym razem stało się inaczej. W Sejmiku Województwa Opolskiego ma o jednego radnego więcej, odrobiła straty w wielu powiatach. Po raz pierwszy od lat (a dokładnie rzecz mówiąc od zmiany granic okręgów wyborczych) ma także jednego przedstawiciela w Radzie Miasta Opola. Miała nawet - po raz pierwszy w historii - własnego kandydata na prezydenta stolicy regionu. Dr Norbert Honka wielkich szans nie miał, ale wypadał całkiem przyzwoicie w debatach, uzyskał też przyzwoity kilkuprocentowy wynik. Były konferencje prasowe, kandydaci zabierali głos w ważnych dla Opola i regionu sprawach.
Wyraźnie widać, że ekipa Rascha od polityki się jednak nie odwraca. Pytanie, czy potrafi wykorzystać wyborcze sukcesy. Cztery lata Mniejszość została usunięta z koalicji i co prawda wróciła, ale na mocno upokarzających warunkach. Tym razem nie było mowy o wyrzuceniu jej z koalicji, choć po raz pierwszy od dawna radni Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego mogliby rządzić sami. Niemcy zostali, ale nadal mają w Zarządzie Województwa tylko jedno miejsce. Pytanie też, jakie mają realne wpływy. Roman Kolek odpowiada za służbę zdrowia, która - jak wiadomo - generuje same problemy. Mniejszości marzy się nadzór nad sprawami społecznymi, w tym Wojewódzkim Urzędem Pracy, który będzie miał do rozdysponowania miliony euro, ale wszystko wskazuje na to, że koalicjanci aż tacy hojni nie będą. Mniejszość jest w grze, ale nie do końca na swoich warunkach.
Marek Świercz