Ociepa chciał spróbować już cztery lata temu, swój start miał ogłosić na konferencji prasowej w niedziele 11 kwietnia 2010 roku. Nie ogłosił, bo w sobotę doszło do katastrofy smoleńskiej. Ostatecznie to nie on, ale Alojzy Drewniak został obywatelskim kandydatem na prezydenta Opola. Przegrał, za to Ociepa wszedł do rady, zawiązał koalicję z Platformą Obywatelską i został wiceprzewodniczącym.
W tym roku poszło mu lepiej. Miał pomysł na kampanię, miał też po prostu szczęście. Dzięki porozumieniu trzech prawicowych partii otrzymał poparcie Prawa i Sprawiedliwości. Opolscy działacze PiS raczej się od niego dystansowali, ale jedno było bezcenne: PiS nie wystawił swojego kandydata. Ociepa też potrafił pokazać pazur i nie poszedł na konwencję PiS, na której był Jarosław Kaczyński. Wolał sprzątać cmentarz przy ulicy Wrocławskiej.
Ociepa był chyba jedynym kandydatem, który nikogo personalnie nie atakował. Używał merytorycznych argumentów, bardzo dobrze wypadał w debatach. Zdobył poparcie szeregu szanowanych nie tylko w Opolu osób publicznych. Można by rzec, że postawił nie na PR a na pracę organiczną. Z marszu nie daje to sukcesu, ale dobrze rokuje na przyszłość.
I odniósł sukces. w pierwszej turze wygrał z kandydatem PO, w drugiej przegrał co prawda z Arkadiuszem Wiśniewskim, ale wszedł do Rady Miasta i - po zorganizowanym w miesiąc po wyborach przewrocie - zastąpił polityka PO na stanowisku przewodniczącego RM Opola. Ociepa pnie się w górę.
Marek Świercz