Radio Opole » Najważniejsze wydarzenia roku 2014 » Artykuły

Artykuły

2014-12-30, 11:12 Autor: Radio Opole

Lwica na wolności BILANS 2014

Młyny sprawiedliwości mielą dokładnie, ale piekielnie powoli. Podsłuchy osobom podejrzanym o praktyki korupcyjne przy ubezpieczaniu Elektrowni Opole założono 12 lat temu, pierwszych podejrzanych zatrzymano 10 lat temu, proces ruszył 6 lat temu. Wyrok - od razu zaznaczmy: nieprawomocny - zapadł dopiero w grudniu tego roku. Wyrok dla wielu zaskakująco łagodny: oskarżeni dostali kary więzienia w zawieszeniu. Inaczej niż bohaterowie afery ratuszowej, którzy swoje musieli odsiedzieć.

Była jedna niespodzianka (choć byli dziennikarze, którzy się jej spodziewali). Były baron opolskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej poseł Jerzy Szteliga został uniewinniony od zarzutu przyjęcia 90 tysięcy złotych łapówki. Szteliga od początku przekonywał, że jest niewinny a działalność założonego przez niego stowarzyszenia niczym się nie różniła od działalności podobnych ciał, choćby stowarzyszenia Zbigniewa Religi. Prokuratury nie przekonał, sąd dał mu wiarę. Dodajmy, że ciągnąca się latami sprawa złamała Sztelidze nie tylko polityczną, ale także zawodową karierę.

Pozostali główni oskarżeni - "lwica lewicy" Aleksandra Jakubowska, były prezes elektrowni Henryk Sz., była szefowa opolskiego oddziału PZU Stanisława Ch. i Maciej J., który miał proceder organizować - otrzymali kary więzienia w zawieszeniu i wysokie grzywny. Jakubowska ma także zwrócić 120 tysięcy złotych przyjętych korzyści.

Przypomnijmy, o co chodziło. Proceder miał polegać na tym, że Elektrownia Opole ubezpieczała się za pośrednictwem brokera (firma z Wrocławia), który otrzymywał pokaźną prowizję. Dzielił się nią potem z decydentami chroniącymi całą operację. Na początku grudnia 2004 roku zatrzymano męża posłanki Jakubowskiej. Wpływowa polityczka lewicy, prawa ręka Leszka Millera, twierdziła, że to polityczna prowokacja, zaprosiła dziennikarzy na konferencję prasową pod aresztem w Strzelcach Opolskich. Konferencji nie było, Jakubowska wyszła i odjechała bez słowa. W areszcie dowiedziała się, że osoby zamieszane w sprawę były przez półtora roku na podsłuchach i śledczy mają naprawdę mocne dowody.

Marek Świercz

Zobacz także

1234567
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »