Mieczysław Furman, który urodził się w miejscowości Krasne, bardzo dobrze pamięta dzieciństwo. Do tej pory przechowuje wiele zdjęć z tamtego czasu.
- Życie było trudne, w szkołach byłem wytykany palcami przez miejscowych uczniów - mówi Furman.
- Jak Ukrainiec czegoś w szkole nie umiał, nauczyciel nie reagował. Jeżeli taka sytuacja dotyczyła Polaka, kończyło się to klęczeniem na grochu. Miałem bardzo dobre oceny, nie miałem trudności z językami. Tylko z zachowania otrzymywałem zawsze ocenę dostateczną. Nauczycielka często wzywała rodziców polskich dzieci - wspomina Furman.
Jego żona, Stanisława Furman, dzieciństwo spędziła na Litwie, w miejscowości Troki, tam zdała maturę, a w Wilnie studiowała. Dziś zaznacza, że czuje się obywatelką dwóch narodów.
- Mam dwie ojczyzny, choć jestem Polką. Słowa: Litwa, Mickiewicz, Piłsudski wyzwalają we mnie bardzo duże emocje. Ojczyzny mam dwie: Litwa i Polska - mówi pani Stanisława.
Maria Szewczyk pochodzi z tarnopolskiego, przyjechała do Polski, kiedy miała 12 lat.
- Jako dziecko wiedziałam o różnych niebezpieczeństwach, ale nie mówiło się o tym głośno, wszyscy wszystkich się bali – wspomina.
- Tato poszedł na wojnę, a ja jako najstarsza z dzieci musiałam przejąć jego rolę. Miałam trójkę rodzeństwa, najmłodsza siostra miała półtora roku. Mama bardzo ciężko pracowała - mówi Maria Szewczyk.
W piątek (04.07) wspomnienia będą rejestrowane w Prudniku. Na tamtejszy rynek zaproszeni są Kresowiacy między godziną 15:00 a 17:00.
Posłuchaj:
Piotr Wrona