Ostatnio historycy podają co raz to nowe miejsca i wcześniejsze godziny ataku Niemiec na Polskę w dniu 1 września 1939 r. Przypomnijmy: przez całe lata uważano, że pierwsze strzały padły o 4.45 na Westerplatte, jednak kilka lat temu odkryto, że pięć minut wcześniej spadły bomby na Wieluń, a ostatnio stwierdzono, że jeszcze wcześniej, bo o 4.34 spadły bomby na most w Tczewie. Co to ma wspólnego ze Śląskiem Opolskim? Otóż bombardujące Wieluń samoloty niemieckiej 4 floty powietrznej startowały z lotniska w Ligocie Dolnej w powiecie strzeleckim.
Czy w kontekście jednej z największych katastrof jakie dotknęły ludzkość warto spierać się o minuty? Z punktu widzenia historii II wojna światowa rozpoczęła się po prostu w wielu miejscach. Wiadrem zimnej wody na głowy takich dyskutantów niech będzie przypomnienie, że pierwsze działania zbrojne II wojny światowej miały miejsce w Chinach w roku 1937, co chyba stawia na właściwej pozycji nasz europocentryzm.
Znamiennym natomiast jest fakt, że w Europie II wojna światowa rozpoczęła się od aktu bestialskiego ludobójstwa. Bo czym był istocie nieuzasadniony z punktu widzenia militarnego lotniczy atak na nie nieuzbrojony Wieluń? Zrzucono tam 380 bomb, zniszczono wg różnych źródeł od 70 do 90 proc. zabudowy miasta z kościołem i szpitalem włącznie. Co do liczby ofiar wciąż mamy sprzeczne dane, źródła podają liczbę zabitych na od 1200 do 2000 osób.
Wspominając nalot na Wieluń warto jednak przytoczyć kilka innych faktów, które obalają jeszcze jeden mit, a mianowicie mit doskonałej wówczas Luftwaffe. O jej ówczesnej doskonałości najlepiej świadczyć może liczba niepowodzeń poniesionych w tej akcji przez niemieckie lotnictwo, które nie napotkało przecież na swej drodze jeszcze ani jednego polskiego samolotu.
Wysłane przodem samoloty zwiadowcze w ogóle nie znalazły Wielunia, a spośród liczącej 22 maszyny pierwszej fali uderzeniowej trzy musiały awaryjnie lądować w Opolu i Dobrodzieniu. Dwa z powodu przypadkowego ostrzału obrony przeciwlotniczej na jaki natrafiły po drodze, a trzeci z powodu uszkodzenia odłamkami własnej bomby, były to bowiem bombowce nurkujące popularnie zwane „sztukasami”.
Ucierpiały również myśliwce eskorty meserszmity BF 109D, a zdziesiątkowała je mgła. Pierwszy rozbił się koło Namysłowa, a dwa kolejne próbowały awaryjnie lądować w Radziejowie, uległy przy tym jednak całkowitemu zniszczeniu.
Dziś trzeci września czyli rocznica innego ważnego wydarzenia z naszej historii, jakim było w 1980 r. podpisanie porozumień w Jastrzębiu Zdroju, które jak się uznaje zakończyło falę strajków na Śląsku. Powszechnie uważa się, że na Opolszczyźnie w 1980 r. w zasadzie nie strajkowano. Przekonanie to ma swoje źródła w braku wiedzy – Służba Bezpieczeństwa już podczas wydarzeń lata 1980 r. starała się by informacje o nich nie przedostawały się poza granice regionów. Tymczasem ruch Solidarności 1980 r. miał swoją piękną i ważną kartę także na Opolszczyźnie. Dość powiedzieć, że pierwszy strajk w naszym województwie miał miejsce w Namysłowie 24 lipca 1980 r. Strajkowano także w Nysie, Prudniku, Brzegu, Kędzierzynie-Koźlu, Górażdżach, Kluczborku i innych miejscowościach. Ale więcej na ten temat opowiem w kolejnym odcinku kalendarium.
Posłuchaj: