Politycy koalicji próbowali bagatelizować sprawę. Przewodniczący Sejmiku Województwa Opolskiego Bogusław Wierdak przekonywał, że to efekt uboczny skutecznego wydawania unijnych dotacji.
- Musieliśmy mieć pieniądze na wkład własny. Tylko ten, kto nic nie robi, nie ma takiego zadłużenia - tłumaczył Bogusław Wierdak.
Innego zdania była opozycja. - Koalicja straciła kontrolę nad zadłużeniem - mówił radny PiS, Jerzy Czerwiński. - Okazało się, że budżet przekroczył zaporowy próg 60 proc. Budżet zaczął się sypać katastrofalnie. Jako jedyne województwo w Polsce stanęliśmy przed dylematem, co robić dalej - skomentował Czerwiński.
Konieczność zmniejszenia zadłużenia zaowocowała drastycznymi oszczędnościami, między innymi w kulturze. Wielkie zaciskanie pasa przyniosło efekt: na koniec roku zadłużenie wyraźnie spadło. Jak powiedział marszałek Andrzej Buła, na koniec tego roku będzie około 49 proc. zadłużenia, a może nawet jeszcze trochę mniej.
Według założeń budżetu na przyszły rok, na koniec 2014 roku zadłużenie Opolszczyzny ma być niższe o kolejnych kilka procent.
Oprac: MŚ