Zamówienie złożyły linie White Star Line. Nie byłoby w tym może nic intrygującego, gdyby nie fakt, że była to jednostka bliźniacza w stosunku do Titanica, którego już nikomu przedstawiać raczej nie trzeba.
Przez lata od katastrofy Titanica, czyli od owej feralnej nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku, liniowiec stał się dla wielu synonimem ludzkiej pychy, która została brutalnie ukarana. Zatopienie „ niezatapialnego” i to już w dziewiczym rejsie, rzeczywiście dawało do myślenia. Tymczasem pewnie niewielu pamięta, że Titanic należał do krótkiej serii liniowców typu Olimpic, i wcale nie był pierwszy. Oprócz Olimpica i Titanica, powstał także Britannic, który początkowo nosił nieco pretensjonalna nazwę Gigantic, czyli Gigantyczny. Po katastrofie Titanica, nazwę jednak zmieniono na nieco skromniejszą…
Okazało się jednak, że nawet ta skromność nie wystarczyła! 21 listopada 1916, w swoim szóstym rejsie po Morzu Egejskim, "Britannic" wpadł na minę i zatonął w przeciągu 55 minut. Na szczęście straty w ludziach były stosunkowo niewielkie, także dzięki wnioskom jakie wyciągnięto po katastrofie Titanica. Zainstalowano m.in. więcej łodzi ratunkowych oraz zbudowano podwójne dno, mające uchronić statek przed podzieleniem losu siostrzanej jednostki.
Z trójki olbrzymów, żywota w sposób naturalny dokonał więc tylko zwodowany 20 października 1910 roku Olympic. Choć i w jego przypadku nie obyło się bez incydentów. Między innymi załoga skutecznie staranowała i zatopiła w 1918 roku niemiecką łódź podwodną. Dopiero po latach odkryto w poszyciu statku dziurę od uderzenia torpedy, wystrzelonej z U-boota, która jednak na szczęście nie wybuchła. Ale można powiedzieć, że i Olimpic otarł się o katastrofę!
Warto też przypomnieć, że kapitanem Olimpica był przez kilka miesięcy Edward Smith, który w wieku 62 lat został następnie przeniesiony na Titanica. Okazał się więc prawdziwym pechowcem, bo po dziewiczym rejsie liniowca miał spokojnie odejść na emeryturę. Nie udało mu się już zejść z pokładu dowodzonej przez siebie jednostki.
Olimpic, Britannic i Titanic stanowią część bogatej i barwnej historii wielkich transatlantyków, które do drugiej wojny światowej królowały na trasach łączących Europę z Ameryką. Kres tej epoce położył rozwój komunikacji samolotowej. Choć w ostatnich latach wielkie okręty pasażerskie wracają do łask, ale już wyłącznie jako wycieczkowce, czyli jednostki na których opływając w luksusy, szczury lądowe spędzają morskie wakacje.
Obecnie największym statkiem świata jest właśnie wycieczkowiec "Oasis of the Seas", czyli Oaza na Morzach. Nazwa trafnie oddaje charakter jednostki: mierzy 360 metrów długości, a na pokład zabiera prawie 7 tysięcy pasażerów. Bohater naszej historii, czyli Olimpic, wyglądałby dziś przy nim raczej skromnie ze swoimi niespełna 270 metrami długości i możliwością zabrania trzykrotnie mniejszej liczby pasażerów.