Dla jednych był to odjazd wyzwolicieli, dla innych okupantów. Bez wątpienia jednak to jedna z ważniejszych dat w najnowszej historii Polski.
Już w 1990 roku odbyły się pierwsze rozmowy na temat wycofania wojsk radzieckich. Toczyły się jednak przy zupełnym braku entuzjazmu po stronie rosyjskiej i trzeba było użyć groźby zablokowania tranzytu wojsk z Niemiec, by uzyskać pewne przyspieszenie. Negocjacje toczyły się do jesieni 1991 roku, a 26 października tego samego roku podpisano w Moskwie układ o wycofaniu wojsk radzieckich z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Jednostkom bojowym dano w nim czas na wyjście z Polski do listopada 1992, a pomocniczym jednostkom zabezpieczającym przejście rosyjskich jednostek z Niemiec do końca roku 1993.
Atmosfera, jaka towarzyszyła tym negocjacjom, była pełna niepewności. Znany politolog Grzegorz Kostrzewa-Zorbas wspomina, że Polacy zażądali, by wycofywani żołnierze byli przewożeni bez broni, która miała być transportowana w oddzielnych, zaplombowanych wagonach. Oburzony tym postulatem gen. Władimir Dubynin, głównodowodzący Północnej Grupy Wojsk stacjonujących w Polsce, przeczytał z kartki oświadczenie, że Armia Radziecka, która kiedyś pokonała Niemców, wyjdzie z Polski z wysokorozwiniętymi sztandarami wtedy, gdy uzna to za stosowne i drogami, które uzna za stosowne. A jeśli ktoś jej w tym będzie przeszkadzał, to nie bierze odpowiedzialności za bezpieczeństwo polskich obywateli. Pewnie nie jeden polski negocjator poczuł ciarki na grzbiecie, gdy tego słuchał.
Tym bardziej, że krążyły pogłoski, żegdy 15 lutego 1989 roku dowódca sowieckiego kontyngentu w Afganistanie, generał Boris Gromow, jako ostatni żołnierz armii okupacyjnej przekraczał w transporterze opancerzonym most na Amu-Darii, kończąc w ten sposób wojnę, by sztandar rosyjskich wojsk nie dostał się w ręce wroga pojazd zaminowano, a jadący nim żołnierze byli gotowi na samobójczą śmierć…
W końcu jednak udało się! Pociąg z ostatnim rosyjskim oddziałem odjechał bezpiecznie o piątej rano z dworca Warszawa Wschodnia. Był 18 września 1993 roku, a dzień wcześniej, w rocznicę sowieckiej agresji na Polskę w 1939 roku odbyło się oficjalne państwowe pożegnanie radzieckich żołnierzy.
Rosjanie mieli w Polsce kilka ważnych baz, stanowiących zaplecze do planowanej ekspansji na Zachód, bądź do odparcia szturmu jego armii. Historię pobytu Rosjan w Legnicy przypomniał wiele lat później film Mała Moskwa. Tak nazywano dzielnicę Tarninów otoczoną dwumetrowym murem. Rosjanie zajmowali tam m.in. koszary zwane Czerwonym Miasteczkiem. I było ich w Legnicy chwilami nawet kilkadziesiąt tysięcy.
Sięgając znacznie bliżej przypomnijmy, że Rosjanie stacjonowali także w Brzegu, zajmując m.in. pobliskie lotnisko. Była to jedna z największych rosyjskich baz lotniczych w Polsce. Stacjonowało tam kilka jednostek, m.in. stosunkowo rzadki gość na polskim niebie: specjalistyczna jednostka służąca do walki radioelektronicznej, uzbrojona w samoloty Jak 28 PP.
Po rosyjskich bazach Polsce do dziś pozostały straszące pustymi okiennicami budynki, zdewastowane ekologicznie tereny, puste lotniska, ale też i pamięć wspólnych, często nielegalnych i nieoficjalnych interesów, czy też choćby biełek, pysznych cukierków z nadrukowaną na papierku wiewiórką. Co jednak nie przesłania zasadniczego faktu, że słodko wcale nie było….
Ireneusz Prochera (oprac. Małgorzata Lis-Skupińska)