Eksplodowało 45 kilogramów dynamitu, przysypanego ponad dwustoma kilogramami żeliwnych odpadów, które zadziałały jak odłamki. Ładunek ukryty był w wozie konnym pozostawionym przed główna siedzibą banku JP Morgan. Było południe, pora lunchu, wokół kłębił się tłum. Siła wybuchu była potężna. Zginęło 38 osób, a ok. 400 zostało rannych.
Wybuch miejsca nie był oczywiście przypadkowy. Tropy poprowadziły śledczych w kierunku tak zwanych Galeanistów, czyli zwolenników anarchistycznych teorii Luigi Galleaniego, rok wcześniej deportowanego z USA za głoszenie poglądów naruszających ustalony porządek społeczny. Galeani wzywał do aktów przemocy przeciwko instytucjom tworzącym aparat państwa, nie wykluczał przy tym zabójstw, jak to nazywał: „tyranów i wrogów ludu”. Jego wyznawcy odpowiadali za całą serię ataków bombowych przeprowadzonych w USA od 1914 do 1932 roku.
W świecie tuż po zakończonej Wielkiej Wojnie, jak nazywano pierwsza wojnę światową, a na kilka lat przed Wielkim Kryzysem, poglądy kwestionujące potrzebę istnienia instytucji państwa, kapitalizmu oraz innych form władzy, mogły wyglądać atrakcyjnie, stąd pokusa wcielenia ich w życie na drodze krwawego przebudzenia społeczeństwa. Skuteczność aktów terroru okazała się jednak nikła. Dość powiedzieć, że mimo zamachu, następnego dnia symbol kapitalizmu, czyli giełda w Nowym Jorku pracowała jak co dzień…
A gdyby ktoś chciał poczuć w Nowym Yorku smak historii: warto wybrać się na róg Wall Street i Broad Street. Na ścianach stojącego tam budynku do dziś można znaleźć ślady po wybuchu. Przypominają Amerykanom o tym, że zagrożenie terrorystyczne nie zaczęło się ani podczas ataku z 11 września, ani nawet 26 lutego 1993 roku , gdy pod Północną Wieżą Word Trade Centre eksplodowała furgonetka, wypełniona 700 kilogramami materiałów wybuchowych .
Nieoczekiwany epilog zdarzeń na Wall Street w 1920 roku dopisało życie. Podczas ostatniego kryzysu finansowego bank JP Morgan, w tej chwili już jedna z najpotężniejszych instytucji finansowych na świecie, przed którego budynkiem eksplodowała 90 lat temu bomba, znowu znalazła się w ogniu. Zarzucano mu, że wraz z innymi podobnymi instytucjami doprowadził do tąpnięcia w światowej gospodarce. Na szczęście tym razem chodziło wyłącznie o ogień krytyki…
Ireneusz Prochera (oprac. Małgorzata Lis-Skupińska)