Przez lata te sukcesy pozostawały w głębokim cieniu. Z jednej strony, komunistycznym władzom nie zależało na eksponowaniu zasług państwa podziemnego, z drugiej strony także niegdysiejsi alianci również nie palili się do dzielenia zasługami. I dlatego pewnie można przeczytać w zagranicznych książkach poświęconych historii drugiej wojny światowej obszerne relacje dotyczące nalotu na niemiecki poligon doświadczalny w Peenemünde na wyspie Uznam, który odbył się w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943, ale niewiele w nich o polskiej akcji, która go poprzedziła.
Wywiad Armii Krajowej już wiosną 1942 roku zaczął przekazywać Brytyjczykom informacje o istnieniu ośrodka i prowadzonych w nim pracach. Pochodziły od robotników przymusowych. Prawdziwe rewelacje przyniosły jednak meldunki Romana Trägera, Polaka niemieckiego pochodzenia z Bydgoszczy, który mimo podpisania deklaracji lojalności wobec nowych władz, działał na rzecz polskiego podziemia. Powołany do Wehrmachtu, jako specjalista od łączności trafił na wyspę Uznam, dzięki czemu miał swobodny dostęp do terenu ośrodka. Na bieżąco informował AK nie tylko o tym, co na wyspie się dzieje, ale i sporządzał dokładną mapę, na której zaznaczał kluczowe obiekty. To właśnie ta mapa posłużyła brytyjskim lotnikom do przeprowadzenia nalotu z 18 sierpnia 1943 roku. Träger sporządził także dokładny opis skutków nalotu i szkód jakie wyrządził. A te były na tyle duże, by spowodować przeniesienia przez Niemców dalszych prób w miejsce pozostające poza zasięgiem alianckiego lotnictwa, konkretnie do Blizny w Rzeszowskiem.
Co jednak oczywiście nie kończyło zaangażowania podziemnego wywiadu w tę sprawę. Próby pozostawały nadal pod baczną obserwacją, a gdy nadarzyła się okazja, jedną z rakiet V-2 Niemcom niemal sprzed nosa uprowadzono. Niewybuch rakiety przechwycono w maju 1944 roku w okolicach Sarnak. Po rozebraniu na części został on zbadany w tajnych laboratoriach AK. Najważniejsze części rakiety oraz wyniki badań zostały zabrane następnie do Wielkiej Brytanii przez brytyjski samolot, który wylądował nocą na terenie okupowanej Polski w pobliżu Tarnowa. Operacja Most III to swoją drogą kolejny z epizodów stanowiących powód do dumy dla polskiego państwa podziemnego.
Na koniec warto też dodać, że bombardowanie Peenemünde opóźniło znacząco bojowe użycie takiet V-2. A gdy się to już stało, było za późno, by sparaliżować przygotowania i przebieg samej inwazji w Normandii. Warto więc także przypominać, że tych kilkanaście miesięcy podarowanych sprzymierzonym przez polski wywiad, prawdopodobnie znacząco skróciło wojnę.
Posłuchaj felietonu:
Ireneusz Prochera (oprac. Wanda Kownacka)