Równie ważna była jednak sława samego Napoleona jako genialnego stratega i wodza. Jego armia miała więc wszelkie przesłanki, by zrealizować plan i podbić Rosję, czyniąc z niej wiernego i zasobnego w bogactwa naturalne wasala. A jednak, jak pamiętamy wszyscy z lekcji historii, tak się nie stało. Gdy 19 października cesarz rozkazał odwrót, miał już tylko pod rozkazami jedną siódmą stanu wyjściowego swych wojsk, z czego do domu wróciło ledwie kilkanaście tysięcy żołnierzy.
A teraz spójrzmy na kampanię, która rozpoczęła się 129 lat później. Ponad 3 miliony żołnierzy, blisko trzy i pół tysiąca czołgów, prawie trzy tysiące samolotów oraz ponad siedem tysięcy dział i moździerzy, nie licząc drobniejszej broni, taka była siła armii niemieckiej ruszającej na podbój Rosji. Ważne było oczywiście także doświadczenie wojska, które miało za sobą udane kampanie w Polsce, czy Francji, czyli odrobioną z powodzeniem lekcje blitzkriegu - wojny błyskawicznej.
W obu przypadkach mamy do czynienia najpierw z serią błyskotliwych zwycięstw, zajęciem znacznych połaci terytorium Rosji, a następnie utratą impetu natarcia, ogromnymi stratami i odwrotem.
Historycy są zgodni, że w przypadku armii Napoleona najważniejsza przyczyna klęski to niedocenienie trudności w zaopatrzeniu armii w żywność i amunicję, szczególnie, że Rosjanie zastosowali taktykę spalonej ziemi i nie pozostawiali za sobą niczego, co mogłoby się przydać wrogowi, niedocenienie ofiarności samych Rosjan oraz wroga naturalnego, choć znanego z imienia, czyli słynnego Dziadka Mroza. I każdy z tych powodów klęski Napoleona można by właściwie odnieść również do kampanii z 1941 roku, co poniekąd przeczy zdolności historii do nauczania życia. Są jednak i zasadnicze różnice. Zdaniem części historyków, gdyby Hitler inaczej potraktował mieszkańców Białorusi , Ukrainy czy nawet samej Rosji, w wielu z nich znalazłby sojuszników w krucjacie przeciw bolszewikom. Gdyby nie musiał iść na pomoc Włochom, którzy utknęli w Grecji, operacja „Barbarossa” zaczęłaby się zgodnie z planem kilka tygodni wcześniej i tych kilku tygodni przed zimą później by nie zabrakło. Gdyby zamiast starać się zdobyć Moskwę, położył większy nacisk na podbój rosyjskich terenów roponośnych, jego czołgom i samolotom nie zabrakłoby paliwa. Gdyby z góry założył, że kampania potrwa także zimą, jego żołnierze nie zamarzaliby w letnich mundurach. Gdyby nie dopuścił do okrążenia VI Armii pod Stalingradem, nie straciłby inicjatywy strategicznej. Gdyby… I tak można by tę listę ciągnąć jeszcze długo, dochodząc pewnie do przekonania, że największym błędem Hitlera było, że w ogóle zaczynał wojnę z Rosją. Ale z drugiej strony, coraz częściej słuchać opinie, że gdyby Hitler nie ruszył na Rosję, tak ruszyłaby, raczej prędzej niż później, na niego. Ale to już inna historia…
Posłuchaj felietonu:
Ireneusz Prochera (oprac. Małgorzata Lis-Skupińska)