I jak twierdzi wielu historyków, wystąpień, które w dużej mierze zostały świadomie sprowokowane przez ówczesne władze Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Gdy 5 marca 1953 roku zmarł Józef Stalin, na Kremlu rozgorzałą walka nie tylko o schedę po nim, ale też i wytyczenie nowego kursu dla ZSRR i jego satelitów. Zaskakujące wydać może się, że oto na czele grupy chcącej liberalizować nie tylko system polityczny, ale przede wszystkim gospodarczy postawił się nie kto inny, tylko… Ławrientij Beria. Oprawca milionów ludzi, którzy trafili do sowieckich łagrów. W czasie spotkania w Moskwie z władzami NRD przekazał towarzyszom m.in., że mają czym prędzej odejść od jak kolokwialnie można by to streścić: „zamordyzmu”, na rzecz na przykład dążeń do zjednoczenia Niemiec. Enerdowscy przywódcy, czyli sekretarz generalny rządzącej partii SED Walter Ulbricht oraz premier Otto Grotewohl znaleźli się w pułapce. Państwo za cenę radykalnego pogorszenia poziomu życia ludności realizowało właśnie program budowy socjalistycznej planowanej gospodarki i silnej armii, a tymczasem Kreml kazał im odtrąbić odwrót!
Gdy więc w odpowiedzi na kolejne podniesienie cen żywności i norm wydajności, oczywiście bez podniesienia zarobków, robotnicy z jednej z berlińskich budów wydelegowali swoich przedstawicieli, by powiedzieli przywódcom niemieckiej partii komunistycznej, co o tym myślą, ci odmówili pertraktacji. Musieli wiedzieć, że taka właśnie postawa nie przysporzy im sympatii. I rzeczywiście, w międzyczasie tłum urósł do kilkudziesięciu tysięcy, a oprócz haseł socjalnych zaczęły pojawiać się także polityczne. Następnego dnia wybuchł strajk generalny, który oprócz Berlina Wschodniego objął także szereg ważnych ośrodków przemysłowych.
Tak znakomitej okazji nie mogli zmarnować przeciwnicy zmian, które zapowiedział niedawno Beria. 17 czerwca radzieckie dowództwo wojsk okupacyjnych wprowadziło stan wyjątkowy w Berlinie i na większej części obszaru NRD. Na ulice wyprowadzono czołgi i doszło do dwudniowych walk. Według oficjalnych danych zginęło 21 osób, a 187 odniosło rany. Próba podążenia nowym kursem w NRD nie powiodła się. Komunistyczne włądze wyciągnęły jednak naukę z czerwcowych wydarzeń. Z jednej strony nie przypadkiem NRD uchodziło w obozie socjalistycznym za kraj względnego dobrobytu, z drugiej tak rozbudowanego aparatu inwigilacji także nikt nie miał. Wydarzenia w NRD miały swoje konsekwencje także poza granicami tego państwa. Dziesięć dni po wydarzeniach w NRD Ławrientij Beria został obalony przez grupę, na czele której stał Nikita Chruszczow. Wydarzenia we wschodnich Niemczech stały się gwoździem do jego trumny, i to w najbardziej dosłownym tego znaczeniu: zastrzelono go w jednym z tajnych bunkrów.
Posłuchaj felietonu:
Ireneusz Prochera (oprac. Małgorzata Lis-Skupińska)