Dwa dni temu Radio Opole zaalarmowało o kolejnym bezsensie, z jakim muszą się zmagać rodzice niepełnosprawnych dzieci. Wożący je do szkoły autobus potrzebuje aż 1,5 godziny żeby pokonać trasę, jaka powinna mu zająć najwyżej kwadrans. A wszystko przez to, że ratuszowa władza wybrała do przewozów firmę, która ma za mało pojazdów. To jakby podpisać kontrakt na odśnieżanie miasta z przedsiębiorstwem, które posiada tylko trzy łopaty.
„Mój syn wstaje o godz. 5:40, a o godz. 6:15 jest bus. My mieszkamy w Szczepanowicach, stąd bus jedzie na Metalchem, przez Nową Wieś Królewską do szkoły przy ul. Bytnara Rudego. Jedzie 1,5 h, żeby dojechać na lekcje...”
Nie, nie jest to cytat z filmu Barei, lecz z wypowiedzi opolskiej matki. Z Barei cytat będzie teraz. Oto dialog dwóch robotników w holu dworca:
„Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę. Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
– I zdążasz pan?
– Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do Stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak... w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać.” Koniec cytatu.
Czy zauważyli państwo, czym różni się wypowiedź tamtego robotnika sprzed 30 lat od wypowiedzi współczesnej opolanki? Ano tym, że on był mimo wszystko zadowolony, a ona narzeka. Rację mają dziennikarze z okołorządowych mediów, że Polacy stali się ostatnio strasznie narzekającym narodem.