Ja wiem, że w obliczu
drożyzny serwowanej nam przez stacje paliw, jest ono absurdalne, ale kiedyś było prawdziwe. Pochodzi z lat 60., a powstało w Ameryce, gdzie począł się kult „easy riderów” czyli wolnych jeźdźców próbujących dogonić „znikający punkt”.
Kumaci pewnie w mig rozszyfrowali to zdanie, w którym ukryłem tytuły dwóch kultowych filmów. Kultowych dla ludzi czupurnych, zbuntowanych, niepokornych. „Easy rider” i „Znikający punkt” dwa wielkie filmy drogi, będące manifestami poszukiwania wolności przez młodych ludzi. Już samo ich obejrzenie dawało posmak swobody, jakiej można doświadczyć na autostradach Teksasu, Arizony, Kalifornii.
Cały ten wstęp ułożył mi się w głowie jakoś tak automatycznie zaraz tym, gdy zobaczyłem telewizji materiał zapowiadający, że nad polskimi autostradami latać będą szpiegowskie samoloty bezzałogowe. Pozwolą one jeszcze skrupulatniej śledzić, kontrolować i karać użytkowników polskich autostrad. Na służbę nad A-4 wyfruną bezzwłocznie po tym, jak uda się je wyposażyć w precyzyjne kamery. Takie, które potrafią przeczytać tablice rejestracyjne lub zajrzeć do samochodu, żeby sprawdzić, czy kierowca nie pali w czasie jazdy.
To, co dotąd było używane na pustyniach do tropienia islamskich terrorystów zostanie zatem wykorzystane do nadzoru nad rodakami.
Reportaż utrzymany był w tonie nieomal triumfalnym, bo nie ma chyba takiego kagańca, którego polscy dziennikarze nie przymierzyliby z ochotą.
To, co amerykańskim beatnikom kojarzyło się z wolnością, czyli autostrady, w polskich realiach staje się zatem więziennym korytarzem. Nie dość, że są one ubogie w zjazdy, co już ogranicza swobodę; nie dość, że trzeba za nie słono płacić; nie dość, że wciąż rozbabrane remontami, najeżone kamerami i urządzeniami do pomiaru średniej prędkości, co ułatwi wyliczenie mandatu, to jeszcze teraz i to – fruwający tajniak z kamerką pod brzuchem.
Jeżeli cokolwiek mi się z tym kojarzy, to na pewno nie „Easy rider” czy „Znikający punkt”, lecz słynny przebój AC/DC „Autostradą do piekła”. W tym przypadku – do piekła drożyzny i inwigilacji.
Posłuchaj felietonu: