Ich praca nie jest widowiskowa, rzadko wyjeżdżają poza bazę. Sporo czasu spędzają w magazynach, na płycie lądowiska dla śmigłowców, czy biurach wypełniając kwity. Jednak bez logistyków, bo o nich mowa, żołnierze nie mieliby sprzętu, broni czy mundurów.
W Afganistanie zaopatrzeniem polskiego kontyngentu zajmuje się blisko 80 logistyków. Większość pochodzi z opolskiej jednostki. Stacjonują nie tylko w Ghazni, ale także w m.in. Bagram czy Sharanie – mówi major Jacek Kunysz, dowódca NSE (Narodowy Element Wsparcia).
Większość ładunku z kraju trafia do Ghazni. Na amerykańskim "helipadzie", czyli lądowisku dla śmigłowców - odbiera go dwójka żołnierzy z Opola. Przez całą dobę przylatują maszyny, a więc nie ma mowy o konkretnych godzinach pracy – mówi starszy szeregowy Michał Kaczmarek z NSE.
Następnie prawie cały transport zastaje przewieziony do ponad 400 kontenerów, które znajdują się w bazie. A co w nich jest?
Ludzie z NSE nie liczą czasu jaki spędzają na służbie. W pracy jest się tyle ile trzeba – mówi major Kunysz.
Magdalena Pilor (oprac. AL)