Z monotonii krajobrazu wynurza się komin. A skoro jest komin, to powinien być i dom. A dom to ciepło i może coś z obiadu. Bohater udaje się w stronę komina i smużki dymu z niego ulatującej. Na miejscu zastaje budowlę dość dziwną, specyficzną. Dom bez ogródek zaprasza do mrocznego wnętrza. Wnętrzne choć mroczne, na pozór jest zwyczajne. Tylko… gdzie jest gościnny gospodarz?
Cudza korespondencja uśmiecha się z daleka. Pokusa jest ogromna, walka trwa. Na próżno. Wielka namiętność do słowa pisanego wygrywa. Czyżby Królik stawał się bardziej gospodarzem niż gościem, a przede wszystkim sobą?
Oprac. Justyna Krzyżanowska