Herbert Czaja o tym, że rolnicy lubią zrzędzić i o tym, że mieliby mniej powodów do narzekania, gdyby głosowali w wyborach (na przykład na prezesów izb rolniczych)
Tym razem polscy rolnicy mieli okazję ponarzekać na spotkaniu z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim, który spotkał się z prezesami izb rolniczych zaraz po tym, jak wybrali na swojego lidera prezesa izby mazowieckiej Wiktora Szmulewicza. Rozmawiano między innymi o rekordowo niskich cenach skupu czarnej porzeczki (zdaniem Sawickiego, część plantacji trzeba po prostu zlikwidować), narzekano także na suszę oraz sam0orządowców, którzy podobno uchylają się od obowiązku powołania zespołów mających oszacować straty wywołane suszą. Jak mówi Czaja, na Opolszczyźnie zachował się tak między innymi burmistrz Krapkowic, a izba interweniowała już u wojewody opolskiego.
- Minister Sawicki jednoznacznie stwierdził, że wójtowie i burmistrzowie mają obowiązek powoływania takich zespołów, w razie problemów mamy interweniować w Warszawie - stwierdził nasz gość.
Prezesa Czaję pytaliśmy także o wyborcze plany. Dziś jest wojewódzkim radnym Mniejszości Niemieckiej, teraz nie wyklucza startu w wyborach do Senatu, choć nie w okręgu, w którym mieszka (tam podobno MN ma innych kandydatów do wyboru), ale w okręgu obejmującym Opole i powiat opolski.
- Najważniejsze, żeby rolnicy poszli głosować - stwierdził. - W Niemczech, choćby w naszym partnerskim landzie, prezesi samorządu rolniczego często są posłami. Dlaczego mają nami rządzić tylko nauczyciele i lekarze? - pytał retorycznie.
Posłuchajcie: