Adam Kępiński o zawirowaniach w polskiej polityce, realnej sile Pawła Kukiza i szansach lewicy, których przekreślać nie należy
Nasz gość stwierdził, że popiera wniosek swojej partii o samorozwiązanie Sejmu i przeprowadzenie wyborów przed planowanym terminem. I jest tego zdania, choć ostatnie sondaże nie dają SLD szans na wejście do Sejmu,
- Nie możemy udawać, że nic się w naszej polityce nie stało. Po co przedłużać ten stan tymczasowości? - pytał retorycznie Kępiński. - Rozumiem, że politykom PiS zależy na takimi przedłużaniu stanu agonii Platformy Obywatelskiej w trakcie kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Sojusz jest jednak formacją odpowiedzialną i uważamy, że to nie ma większego sensu.
Zdaniem naszego gościa, o ostatnich politycznych przetasowaniach zadecydował Paweł Kukiza, bo to jego wyborcy zdecydowali o zwycięstwie Andrzeja Dudy.
- Nie przeceniałbym jednak znaczenia Kukiza, nawet jeśli dziś sondaże dają mu prawie 30 procent - stwierdził nas gość. - Każdą polityczną bombę można porzucić ale każdą taką bombę można także rozbroić. I to medialne rozbrajanie Kukiza dopiero teraz się zacznie. Realnie oceniam poziom jego poparcia na 10 - 12 procent, to tyle, ile miał Janusz Palikot, wystarczyło na wprowadzenie po jednym pośle z okręgu - dodał Kępiński.
Zdaniem naszego gościa, najlepszym rozwiązaniem byłby powrót do regularnej sceny politycznej, z lewicą i prawicą, bez tajemniczych formacji, które kanalizują społeczny bunt, choć formalnie nawet nie istnieją.
Posłuchajcie: