Motor Lublin - Raków Częstochowa 0:2 (0:1).

Bramki: 0:1 Ante Crnac (32), 0:2 Dawid Drachal (87).

Żółta kartka - Motor Lublin: Sebastian Rudol. Raków Częstochowa: Adriano Amorim, Bogdan Racovitan, Ante Crnac.

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 14 158.

Motor Lublin: Ivan Brkic - Filip Wójcik, Sebastian Rudol, Kamil Kruk (43. Marek Bartos), Filip Luberecki (78. Paweł Stolarski) - Michał Król, Bartosz Wolski, Mathieu Scalet (78. Christopher Simon), Krzysztof Kubica (59. Mbaye N'Diaye), Piotr Ceglarz - Samuel Mraz (59. Kaan Caliskaner).

Raków Częstochowa: Kacper Trelowski - Bogdan Racovitan, Matej Rodin, Kamil Pestka - Fran Tudor (90. Stratos Svarnas), Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (84. Peter Barath), Jean Carlos Silva - Ante Crnac, Patryk Makuch (84. Dawid Drachal), Adriano Amorim (78. Erick Otieno).

Atmosferę sportowego święta odczuwało się w mieście od rana, a kibice wypełniający komplet miejsc przeznaczonych dla miejscowych na trybunach Areny Lublin potrafili ten nastrój spotęgować wspaniałym dopingiem i odśpiewaniem nowego klubowego hymnu.

O ile lubelski beniaminek rozpoczął spotkanie w większości zawodnikami, którzy wywalczyli awans, o tyle Marek Papszun w mającym mocarstwowe ambicje Rakowie do gry desygnował ośmiu obcokrajowców, z pozyskanymi latem Brazylijczykiem Amorimem i Patrykiem Makuchem na "szpicy" na czele.

Przewagę z racji większej dojrzałości taktycznej od początku mieli goście, co nie znaczy, że lublinianie nastawiali się jedynie na defensywę, bo już w 20. minucie okazję do zdobycia gola miał Michał Król, ale bramkarz Kacper Trelowski naprawił swój wcześniejszy błąd.

W 24. min arbiter podyktował rzut karny dla Rakowa, ale po interwencji VAR i obejrzeniu powtórki odwołał tę decyzję.

W 32. minucie piłkarze Rakowa przeprowadzili szybką i składną akcję, a tę wymianę podań sfinalizował Chorwat Ante Crnac z bliska umieszczając piłkę w siatce.

Po zmianie stron podopieczni trenera Mateusza Stolarskiego bardziej aktywnie starali się atakować i gra stała się ciekawsza.

Wyrównująca bramka jednak nie padła, natomiast goście wykorzystując rozluźnienie szyków obronnych rywali tuż przed końcem meczu znów przeprowadzili koronkową akcję, którą skutecznym strzałem zakończył wprowadzony chwilę wcześniej Dawid Drachal.(PAP)

Autor: Andrzej Szwabe

asz/ pp/