Radio Opole » Kraj i świat
2024-07-14, 07:20 Autor: PAP

Will Sommer: QAnon daje poczucie bycia żołnierzem na wojnie dobra ze złem (wywiad)

Takie grupy dają poczucie sensu: siedzisz przed komputerem i piszesz posty, ale tak naprawdę jesteś żołnierzem na wielkiej wojnie dobra ze złem - powiedział PAP amerykański dziennikarz Will Sommer, autor książki "Uwierz w plan. Skąd się wziął QAnon i jak namieszał w Ameryce".

"Sensacyjny wpis anonimowego +Q+ na forum 4chan o rzekomym aresztowaniu Hillary Clinton rozpoczął zupełnie nowy rozdział w dziejach amerykańskich teorii spiskowych: ruch QAnon. Według niego światem rządzi klika z kręgów Partii Demokratycznej, Hollywood i światowej finansjery, której przeciwstawić może się jedynie Donald Trump, zwerbowany przez armię Stanów Zjednoczonych. Wkrótce nastanie gwałtowny dzień przewrotu, zwany Burzą, w którym prezydent oczyści świat z wrogów, zwróci społeczeństwu godność i dobrobyt, a demoniczne elity zostaną ukarane" - czytamy w opisie książki Willa Sommera, dziennikarza na stałe współpracującego z "The Washington Post". - "QAnon zdołał tak bardzo poruszyć swoich zwolenników, że z internetowych forów wylegli na ulice, czego kulminacją był szturm na Kapitol w dniu zaprzysiężenia Joe Bidena. Jak to możliwe, że jeden internetowy wpis potrafił wstrząsnąć amerykańskim społeczeństwem i światową polityką?".


PAP: Czy może mi pan wyjaśnić, na czym polega plan z tytułu pańskiej książki?


Will Sommer: Postaram się. QAnon to teoria spiskowa, której początek datować można na 2017 rok, kiedy ktoś posługujący się pseudonimem "Q" zaczął publikować w internecie wskazówki mające pomóc w odkryciu prawdy o świecie. Ta prawda mówi o rzeczywistości sterowanej i kontrolowanej przez potężne siły, wpływowych ludzi z hollywoodzkich elit, świata bankowości, NATO i, oczywiście, Partii Demokratycznej. Ci ludzie nie są tylko chciwi czy niemoralni - mają także wykorzystywać dzieci podczas rytuałów seksualnych i czcić szatana.


Więc "plan" ma być odpowiedzią na ten stan rzeczy: dowódcy wojskowi w Stanach Zjednoczonych przekonali Donalda Trumpa, by startował w wyborach prezydenckich, a po wygranej - by rozprawił się raz na zawsze z Układem, zesłał tych złych ludzi do więzienia w Guantanamo, gdzie najpewniej będą oczekiwać egzekucji.


PAP: Jak się pisze książkę o takim zjawisku? Tak nieokreślonym, jednocześnie traktującym swe przekonania jako prawdę niepodważalną i tajemniczą, o liderze której nie wiadomo nic, nawet tego, czy naprawdę istnieje.


W.S.: Przyglądałem się wzrostowi znaczenia Q od niemal samego początku, pisałem o nim przez lata, zdążyłem poznać wiele osób z tego środowiska. Niektórzy reagowali na media pozytywnie, chętnie wyrażali swoje opinie, nawet z pewnym poczuciem humoru. Inni bywali agresywni, wydzierali się na mnie przez telefon. To dziwna grupa, używająca określonych kodów, słów wytrychów i znaków, które wprowadzają w szeroki obieg, ale jednocześnie nie dopuszczają jakiegokolwiek kwestionowania prawd objawianych przez Q.


Trzeba jednak pamiętać, że nawet wewnątrz takiej grupy istnieją frakcje i podziały. Jedni na przykład rozmawiają z prasą, żeby zdyskredytować innego członka grupy, z którym są w konflikcie. Dzwonią do mnie i opowiadają, że tamten to oszust, aferzysta, że został za coś tam aresztowany, że kręci coś na boku. Nagrywają się nawzajem w tajemnicy. Z drugiej strony starają się mnie sprowokować, żebym powiedział dwa słowa za dużo. Trzeba być uważnym, wysłuchując tych często naprawdę szalonych historii. Nie zdradzić się, nawet się z nimi zgodzić: "To bardzo ciekawe, co mówisz".


PAP: Przystępując do pracy, wiedział pan, w co się pakuje? Jak szalone potrafią być teorie wyznawane przez fanów Q? Nie miał pan momentów zwątpienia, czy ktoś pana nie nabiera, że nie może mówić poważnie?


W.S.: Rozumiem, jeśli instynkt podpowiada komuś, że to tylko internetowe trolle. Albo ludzie, którzy bawią się z mediami i wierzą w obłędne teorie spiskowe. Starałem się więc skupiać na rzeczywistych wydarzeniach, a nie tylko na tym, że ktoś napisał coś w internecie. Raczej na takich sprawach jak przyłączenie się do sekciarskiego kręgu Austina Steinbarta, który uczestniczył w ataku na Kapitol, czy na tym, że ktoś przejechał przez całe Stany, by wziąć udział w konwencji Q. Nie robi się takich rzeczy tylko dla zgrywy.


Niemniej cały czas zadaję sobie pytanie: jak ktoś może w to wierzyć? W 2018 r. byłem na wiecu QAnonu w Waszyngtonie. Jadąc na miejsce, byłem pewny, że zastanę tam z tysiąc osób, nie więcej, i że będzie to ostatni raz, gdy usłyszę o Q. Rzeczywistość wyglądała tak, że na przedmieściach miasta maszerował tamtego dnia wielotysięczny tłum, skandując swoje hasła i opowiadając, jak QAnon zmienił ich życie na lepsze. A ja myślałem wtedy, że to musi być szczytowy moment tego ruchu. Że bardziej już nie urośnie. Z perspektywy czasu widać, że 2018 r. był ledwie początkiem, oni dopiero się rozkręcali.


PAP: A jak ten ruch ma się dzisiaj, mając w perspektywie potencjalne zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich?


W.S.: QAnon rośnie w siłę, gdy Trump jest w Białym Domu. Zazwyczaj postrzega się wyznawców teorii spiskowych jako przegranych, a same teorie - jako nagrodę pocieszenia dla przegranych. Partia czy kandydat, który przegrywa, mówi, że wybory były ustawione, a zemsta będzie nasza. W przypadku QAnonu sprawy mają się inaczej, dziwniej. Wygrana Trumpa w 2016 r. nie skutkowała zrealizowaniem planu. Nie aresztowano Hillary Clinton, nie zbudowano muru na granicy z Meksykiem. Q dawał wyjaśnienie, dlaczego tak się nie stało: w rzeczywistości to wszystko się dzieje, choć jest trudne do zrealizowania, wrogowie prezydenta, Klika, okazali się silniejsi, niż myśleliśmy, i nie macie nawet pojęcia, jak ciężko jest być Donaldem Trumpem. Jak najbardziej możemy obserwować wzrost znaczenia QAnonu.


Trudno powiedzieć, jak wiele osób wierzy w QAnon, od 2021 r. nie przeprowadzano badań w tej sprawie. Wówczas było to od 3 do 7 procent Amerykanów, to całe miliony głosujących. To więcej niż liczba Amerykanów wyznających islam czy judaizm. W jednej ze swych ostatnich wiadomości Q przekazał, by jego wyznawcy nie czekali na jego kolejne słowa, wezwania, tylko działali na własną rękę, bo QAnon nie cieszy się dobrą opinią. Jednocześnie QAnon zyskał status właściwie akceptowanego skrzydła Partii Republikańskiej.


Marjorie Taylor Greene to członkini Izby Reprezentantów, niedawno w QAnonowym talk-show gościem był prawnik Donalda Trumpa... Niby nie mówią otwarcie o QAnonie, ale to właśnie są ich korzenie, stąd się wywodzą i bez Q nie zrobiliby kariery. Można więc powiedzieć, że QAnon z niszy wkracza coraz śmielej w polityczny mainstream. W 2019 r. uznałbym pomysł, że większość polityków Partii Republikańskiej wierzy w teorie spiskowe, za kompletnie pomylony. Tymczasem dziś taka jest rzeczywistość; oni wierzą, że wybory zostały sfałszowane, oszukane, skradzione. Q ich o tym przekonał.


PAP: Czy to zjawisko jest ograniczone do Stanów Zjednoczonych?


W.S.: Wydawało mi się kiedyś, że QAnon to tak typowo amerykański fenomen, że nie przyjmie się w innych krajach. Stało się jednak inaczej - pojawił się w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, we Francji, w Japonii. We Francji QAnon stał za powstaniem kilku grup przestępczych. Myślę, że ta popularność wiąże się z tym, że Q reprezentuje opór, walkę z neoliberalizmem i wartościami Karty Atlantyckiej. Mówiąc ogólnie, łączy się z prawicowym populizmem - wobec czego ma szansę przyjąć się niemal wszędzie. Towarzyszy temu przekonanie, że walczy się o wolność dla swego kraju.


PAP: Teorie spiskowe wydają się ważnym składnikiem amerykańskiego folkloru.


W.S.: I nie mówi nam to niczego dobrego na temat stanu państwa i jego instytucji. Żyjemy w czasie kryzysu wiarygodności. Lektura treści w internecie może dać nam przekonanie, że cywilizacja zachodnia, świat, jakim go znamy, wali się w gruzy. W dodatku naprawdę działy się rzeczy niezwykłe, świat stawał na głowie, jak w czasie pandemii. Szukanie odpowiedzi na nurtujące nas pytania jest czymś zupełnie naturalnym. Instytucje, które powinny je zapewniać, nie są postrzegane jako godne zaufania. Do tego dochodzą takie zjawiska jak stopniowy upadek zorganizowanej religii, atomizacja małych wspólnot, która popycha ludzi do poszukiwania innych grup, wsparcia. Efekt bywa często taki, że ludzie zawierzają całkowicie naprawdę dziwacznym społecznościom w internecie.


Takie grupy dają poczucie sensu, a także misji - niby siedzisz przed komputerem i piszesz posty, ale tak naprawdę jesteś żołnierzem na wielkiej wojnie dobra ze złem, żołnierzem Boga czy Donalda Trumpa, ratujesz niewinne dzieci. To daje ludziom poczucie, że biorą udział w czymś ważnym, pełnym dramatycznych zwrotów akcji. Daje także poczucie siły.


PAP: Książka opowiada o ludziach, którzy poświęcili się QAnonowi, bo mu uwierzyli albo dostrzegli w nim szansę na zrobienie kariery, zdobycie pieniędzy. Pisze pan także o zwykłych ludziach, którzy nie wierzyli w spiski, ale nagle stali się wrogami QAnonu, a ich życiu zagrażało niebezpieczeństwo. Czy praca nad książką również wiązała się z niebezpieczeństwem?


W.S.: Członkowie tej społeczności z pewnością nie są ludźmi, z którymi powinno się zadzierać. Dochodziło przecież do popełnionych przez nich morderstw. Niestety, siły, które gromadzą się w sieci na różnych portalach, potrafią zniszczyć życie. Zrujnować je przynajmniej na jakiś czas. Ktoś może po prostu znaleźć się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. W niewłaściwej pizzerii, jak w przypadku waszyngtońskiej Comet Ping Pong.


Nie chcę przesadzać, choć z pewnością musiałem się troszczyć o bezpieczeństwo w sieci, swoje i mojej rodziny. Pewnego razu na wakacjach siedzieliśmy przy basenie i ktoś przyniósł nadmuchiwany materac w kształcie kawałka pizzy. Zrobił zdjęcia i chciał je wrzucić na Instagram. A ja nie mogę być widziany na zdjęciu z kawałkiem pizzy przez aferę "Pizzagate". Mogłoby to zostać odebrane tak, że daję jakieś znaki czy coś takiego. Z całą pewnością stałem się bardziej dyskretny, jeśli chodzi o dzielenie się zdjęciami czy jakimikolwiek informacjami na temat mojego życia prywatnego. Większość ludzi od QAnonu nie jest gotowa do sięgania po przemoc, na swój dziwaczny sposób są nawet mili. Ale, jak to zwykle bywa, wystarczy jedna osoba. A w kraju, w którym tak łatwo dostać broń...


PAP: Mówi się często, że aby przeciwdziałać oddziaływaniu teorii spiskowych w przyszłości, konieczna jest wytężona praca na odcinku edukacji. Po tym, co pan mówi, zdawać się może, że nawet ważniejsza jest sprawa dotycząca dostępu do służby zdrowia.


W.S.: Bardzo wielu moich rozmówców od QAnonu zradykalizowało się, gdy wpadli w długi medyczne. Cierpieli nie z własnej winy, nie zrobili niczego złego i nagle dostawali rachunek na 100 tysięcy dolarów. Zamiast stawiać pytania: "Dlaczego tak się stało? Dlaczego nikt się o mnie nie troszczy? Może powinniśmy zmienić rząd?", wpadają w narrację o Klice i pokładają swą wiarę w Donaldzie Trumpie. On wszystko naprawi. Oczywiście on nic dla nich nie zrobi, ale przynajmniej będą się pocieszali poczuciem sprawczości, wpływu na bieg rzeczy, tym, że teraz da grubym szychom do pieca!


PAP: Łatwo byłoby ich wyszydzać, wyśmiewać Trumpa i jego akolitów.


W.S.: Jest to spore wyzwanie, gdy pisze się o tego typu zjawiskach, ruchach. Bo faktycznie są tak śmieszne, absurdalne. Bywa, że piszę o rzeczach dość zabawnych. Jednocześnie mam wiele współczucia dla tych radykalnych wyznawców, których do przyłączenia się do tego ruchu doprowadziła osobista tragedia. Mam też wiele współczucia dla ich rodzin - nagle ktoś im bliski opowiada niestworzone rzeczy. Mam znacznie mniej zrozumienia i współczucia dla ludzi, którzy dostrzegli w tym biznes, okazję, by zarobić pieniądze, zdobyć sławę. Pisanie o QAnonie faktycznie potrafi być trudne, bo trzeba oprzeć się pokusie wyśmiania tych ludzi albo uznania, że w ogóle się nie liczą.


PAP: Pojmuje pan fenomen Trumpa? Dlaczego tak wielu ludzi wierzy, że to on jest ich zbawcą? Niektórzy nazywają go wręcz Bogiem-Imperatorem Stanów Zjednoczonych.


W.S.: To fascynująca kwestia, zastanawiamy się nad tym od ośmiu lat. Na czym polega? Jakim cudem powiodła się jego wizerunkowa przemiana w twardego faceta i zwyczajnego gościa, skoro jest dokładnym tego zaprzeczeniem? Mam wrażenie, że w Stanach istnieje tęsknota za prezydentem-agentem chaosu, który będzie działał, nie przejmując się zasadami, regułami, prawami. Ale przyznaję, że nie mam dobrej odpowiedzi. Uwielbiam czytać wywiady z ludźmi głosującymi na Trumpa - nie tymi, którzy są republikanami na zabój, ale tymi niezdecydowanymi. Co w nim widzą? Często, mówiąc szczerze, po prostu się mylą - mówią na przykład, że Biden powinien był powstrzymać unieważnienie wyroku Roe przeciwko Wade, a prawda jest taka, że nie mógł tego zrobić, bo Trump wcześniej zaprzysiągł własnych sędziów. Ale to z całą pewnością niezwykle interesujący fenomen.


Książka "Uwierz w plan. Skąd się wziął QAnon i jak namieszał w Ameryce" w tłumaczeniu Hanny Jankowskiej ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne. (PAP)


Rozmawiał Piotr Jagielski


pj/ wj/ miś/


Kraj i świat

2024-07-14, godz. 09:50 CNN: po zamachu na Trumpa jego sztab wyborczy zwiększy środki bezpieczeństwa Sztab wyborczy kandydata Partii Republikańskiej na prezydenta USA Donalda Trumpa zapowiedział, że zwiększy środki bezpieczeństwa po sobotnim ataku na niego… » więcej 2024-07-14, godz. 09:50 Prezydent: zamach na Donalda Trumpa to wstrząsający moment dla całego wolnego i demokratycznego świata Prezydent Andrzej Duda podkreślił, że zamach na b. prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa to wstrząsający moment nie tylko dla Ameryki, ale też… » więcej 2024-07-14, godz. 09:40 15 lat temu zmarł Zbigniew Zapasiewicz 15 lat temu, 14 lipca 2009 r. zmarł Zbigniew Zapasiewicz - aktor, reżyser i pedagog. „Był absolutnym światowcem. Człowiekiem, którego jako artystę pozazdrościłby… » więcej 2024-07-14, godz. 09:30 Śląskie/ Straż pożarna otrzymała ponad 118 zgłoszeń w związku z burzami W ciągu ośmiu godzin straż pożarna z woj. śląskiego otrzymała ponad 118 zgłoszeń w związku z burzami i opadami - poinformowała w niedzielę rano rzeczniczka… » więcej 2024-07-14, godz. 09:30 Lubelskie/ Ponad 100 interwencji strażaków po burzach Ponad 100 interwencji odnotowali strażacy w Lubelskiem w związku z usuwaniem skutków gwałtownych burz, które przechodzą od soboty nad regionem. Od uderzenia… » więcej 2024-07-14, godz. 09:20 Litwa/ Politolog: zamach na Trumpa zagwarantował mu zwycięstwo w wyborach Zamach na Donalda Trumpa na wiecu wyborczym zagwarantował mu zwycięstwo w listopadowych wyborach prezydenckich w USA - ocenił w niedzielę profesor nauk politycznych… » więcej 2024-07-14, godz. 09:20 Mazowieckie/ W wypadku w okolicach Ciechanowa zginął 50-letni kierowca 50-letni kierowca zginął w porannym wypadku w pow. ciechanowskim (Mazowieckie). To już trzecia ofiara wypadków, do których doszło na drogach woj. mazowieckiego… » więcej 2024-07-14, godz. 09:20 Stalowa Wola/ Wystawa prezentująca ślady polskiego dziedzictwa materialnego w obcych krajach „Podróż w nieznane z Instytutem Polonika” to plenerowa wystawa prezentująca ślady polskiego dziedzictwa materialnego pozostawionego przez naszych rodaków… » więcej 2024-07-14, godz. 09:10 Beskidy/ Fragment czerwonego szlaku na Babiej Górze od poniedziałku w remoncie W poniedziałek rusza remont fragmentu szlaku czerwonego w rejonie Babiej Góry: od polany Krowiarki do Sokolicy - oznajmił Babiogórski Park Narodowy. Prace… » więcej 2024-07-14, godz. 09:10 Marcin Masecki zinterpretuje muzycznie fotografie Zofii Rydet Cykl zdjęć 'Zapis socjologiczny' Zofii Rydet, wpisany na Polską Listę Krajową Programu UNESCO Pamięć Świata, 14 lipca w stołecznym Placu Zabaw nad Wisłą… » więcej
1234567
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »