Niemcy/ Media: wypłata na rzecz polskich ofiar narodowego socjalizmu byłaby dobrym znakiem
Według nieoficjalnych doniesień kanclerz Olaf Scholz podczas niedawnych konsultacji międzyrządowych w Warszawie zaproponował stronie polskiej wypłatę łącznie 200 mln euro na rzecz polskich ofiar narodowego socjalizmu w 79 lat po zakończeniu wojny; łatwo sprawdzić, ile lat ma około 40 tys. żyjących byłych robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych.
"Czy (taka oferta Niemiec) przyszła o wiele za późno? I czy to o wiele za mało? I tak, i nie" - oceniła "SZ".
Zauważyła, że na jedną taką osobę przypadałoby 5000 euro, a "indywidualne płatności nigdy nie były tak wysokie". Wprawdzie w latach 2001 i 2002 wypłacono łącznie ponad 1,8 mld marek niemieckich, ale wtedy w Polsce żyło znacznie więcej osób, które ucierpiały pod rządami niemieckiego reżimu nazistowskiego".
Co więcej, w świetle dyskusji o budżecie, które "po raz kolejny doprowadziły (niemiecki) rząd koalicyjny na skraj upadku, jest to nie lada wyczyn, że właśnie ten gabinet zdołał zwrócić się do Polski z tym gestem po latach bezczynności" - ocenił dziennik.
Z drugiej strony, kwota 200 mln euro to też "za mało i za późno". "I tu tkwi powód, dla którego kanclerz Olaf Scholz i polski premier Donald Tusk nie podali jeszcze kwoty (...) na ostatnim spotkaniu w Warszawie" - zaznaczył "SZ".
Zarazem chodzi nie tylko o konkretną pomoc, ale też o "odczucia całego narodu" - napisała gazeta, zwracając uwagę, że Polacy bardzo ucierpieli w wyniku niemieckiego ataku, a "otrzymali (...) najniższe wypłaty w porównaniu (z innymi)". Podsyca to "(...) ukrytą urazę, wieczne poczucie, że nie jest się traktowanym poważnie, a do tego dochodzą bardzo różne poglądy na temat tego, jak powinno odbywać się odpowiednie upamiętnienie".
"Również dlatego wszystko zawsze trwa tak długo" - napisała gazeta. "(Wydaje się, że) proces pojednania i porozumienia naprawdę będzie trwał wiecznie. A do tego zmienia się z każdym nowym pokoleniem, a często z każdym nowym rządem. To także szansa" - podkreśliła.
I wygląda na to, że obie strony ją chwytają, "świadome, że każdy gest jest lepszy niż +nicnierobienie+ i wart znacznie więcej niż bezowocne żądania, które nie zostaną spełnione". Wydaje się, że po zastoju i regresie Polska i Niemcy są gotowe do otwarcia nowego rozdziału - podsumowała "Sueddeutsche Zeitung".
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ akl/ lm/