Wybory do PE/ Dyrektor Centrum Europejskiego UW: decyzja prezydenta Francji to ucieczka do przodu
Macron poinformował w niedzielę, że rozwiązuje Zgromadzenie Narodowe i wyznacza przedterminowe wybory parlamentarne; pierwsza tura odbędzie się 30 czerwca, a druga tura - 7 lipca.
Decyzję tę Macron obwieścił po ogłoszeniu sondaży exit polls w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Mówią one o wygranej, ze znaczną przewagą, skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego związanego z Marine Le Pen.
„Decyzja Macrona to szukanie sposobu, by zatrzymać rozpędzony TGV (pociąg dużej prędkości - PAP) o nazwie Zjednoczenie Narodowe, i Marine Le Pen, która choć nie stoi na czele partii, to jest jej twarzą w Europie i na świecie” - ocenił europeista z Uniwersytetu Warszawskiego.
„Wynik Le Pen jest znakomity. Wszyscy analitycy i badania sondażowe przed wyborami pokazywały, że uzyska ona około 30 proc., ale nikt nie przewidział takiej przewagi i takiej deklasacji. To dotkliwa porażka Macrona” - mówi Zajączkowski.
W jego opinii decyzja prezydenta Francji o rozwiązaniu Zgromadzenia Narodowego będzie miała poważne konsekwencje. „On już szuka szans podczas kolejnych wyborów. Chce pokazać, że jednak warto głosować na partię Macrona” - wyjaśnia europeista.
Pytany skąd tak duża popularność Marine Le Pen, stwierdza, że w ostatnich miesiącach polityczka zmieniła narrację, poszukując wyborców centrowych i centroprawicowych. „Ona już nie mówi o opuszczeniu Unii Europejskiej czy strefy euro przez Francję. W połowie maja, tuż przed wyborami, Marine Le Pen odcięła się od Alternatywy dla Niemiec (AfD), za wypowiedź jednego z jej liderów o nazistach” - zauważa ekspert. Zdaniem Zajączkowskiego, jej taktyka szukania wyborców była bardzo bliska polityce prowadzonej przez premierkę Włoch Giorgię Meloni oraz lidera prawicy w Holandii Geerta Wildersa.
Jak zauważa Zajączkowski, decyzja Francuzów będzie miała bezpośredni wpływ na Unię Europejską. „Mario Draghi, były premier Włoch, nie może być dziś szczęśliwy, gdyż był on kandydatem Macrona na nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Emmanuel Macron dziś jest bardzo, bardzo poobijany” - dodaje.
Marta Zabłocka (PAP)
mzb/ fit/