Czechy/ Polacy z Zaolzia: tu nie ma Polonii; my z Polski nie wyjechaliśmy, to Polska od nas wyjechała
Przedstawiciele Polaków z Zaolzia spotkali się w ogrodach Konsulatu Generalnego RP w Ostrawie w przeddzień święta flagi, rocznicy Konstytucji 3 maja oraz rocznicy wejścia Polski i Republiki Czeskiej do Unii Europejskiej.
Konsul Izabella Wołłejko-Chwastowicz, ubrana w strój cieszyński podkreśliła, że przypadający 2 maja Dzień Polonii i Polaków za Granicą ma szczególny wymiar dla każdego konsula i każdej polskiej placówki dyplomatycznej na całym świecie. To dzień połączenia 20-milionowej diaspory polskiej z rodakami żyjącymi w kraju. Podziękowała Polakom mieszkającym w Czechach za podtrzymywanie tożsamości narodowej.
W rozmowie z PAP podkreśliła, że każdy Polak mieszkający za granicą chciałby, aby dostrzegano jego działania na rzecz kultury kraju przodków. „Czasami nie chodzi o pieniądze. Czasami wystarcza być, wysłuchać, otworzyć festiwal lub zainaugurować koncert i zauważyć ich działalność. To oni są mostem między Polską a państwem, w którym żyją. Oni są w stanie zrozumieć niuanse w kulturze obu państw” – powiedziała Wołłejko-Chwastowicz. Jak dodała, przekonała się, że na Zaolziu nie można być w 50 proc. Czechem i w 50 proc. Polakiem. „Tutaj jest się jednym i drugim na 100 proc. Do tego trzeba mieć twardy charakter i twardą wolę” – powiedziała.
Jeden z nestorów polskiej społeczności na Zaolziu Stanisław Gawlik stwierdził, że hasło: ”Tu byliśmy, jesteśmy i będziemy” obowiązuje. Zwrócił uwagę na aktywność młodzieży. „To jest tak, że gdy średnie pokolenie zmaga się ze szkołą, z dziećmi, z pracą i jest mniej aktywne, to później, gdy dochodzą do wieku, w którym nie mają co robić, to przypominają sobie, że kiedyś byli członkami jakiegoś stowarzyszenia śpiewaczego, mieli kolegów i koleżanki i teraz tworzą nowe teatrzyki, chóry itp. I ciągną za sobą swoje dzieci. I tak się to kółko historii toczy” - powiedział Gawlik.
Nawiązując do obchodzonej rocznicy wstąpienia Polski i Czech do Unii Europejskiej, Gawlik powiedział, że Unia jest dla Polaków na Zaolziu zbawieniem. M.in. pozwoliła Polakom na wprowadzenie zmian w konstytucji i ustawach Republiki Czeskiej dotyczących funkcjonowania mniejszości narodowych.
Przedstawiciele polskiej grupy narodowej podkreślali, że jeżeli urzędnicy z Warszawy chcą wiedzieć, jakie są potrzeby Zaolzia, to powinni tutaj przyjechać. ”My najlepiej sami wiemy, czego nam potrzeba. Nikt z Warszawy nie musi nam o tym mówić" – stwierdził w rozmowie z PAP wieloletni animator największej imprezy regionalnej na Zaolziu „Gorolski Święto” Jan Ryłko. „Urzędnicy z Warszawy z pewnością mają dobre chęci i zamiary, ale my lepiej wiemy, czego nam trzeba” - powiedział.
Przypomniał spotkania mniejszości polskiej z Zaolzia z ministrem Radosławem Sikorskim w latach, gdy poprzednio pełnił on funkcję szefa polskiej dyplomacji. „Powiedziałem kolegom, że jak minister chce wiedzieć, co robimy, to niech przejdzie na Zaolzie i sam zobaczy. Nie przyjechał, ale daj Boże, żeby przyjechał, bo to, co tutaj robimy dobrze, to starania o zachowanie naszej tożsamości”.
Z Ostrawy Piotr Górecki (PAP)
ptg/ kar/ mhr/