1. liga piłkarska – trener Wisły Płock: wygrał zespół z jakością i konsekwentny
Na początku października arkowcy triumfowali na wyjeździe 3:0. W obu spotkaniach do siatki trafili młodzi zawodnicy, Kacper Skóra i Olaf Kobacki, a autorem trzeciego gola w Płocku był Janusz Gol.
"Nie był to dla nas łatwy mecz, ale takiego też się spodziewaliśmy, bo mieliśmy przecież problemy personalne. Gratuluję zespołowi, bo pokazaliśmy olbrzymi charakter. Goście nieźle radzili sobie na początku, może nie zdominowali nas, ale grali intensywnie wysokim pressingiem i sprawili nam trochę problemów" – zauważył drugi trener Arki Tomasz Grzegorczyk, który zastąpił zdyskwalifikowanego pierwszego szkoleniowca Wojciecha Łobodzińskiego.
Grzegorczyk podkreślił, że jego drużyna odpowiednio zareagowała i dość szybko otrząsnęła się z przewagi rywali.
"Po 20-25 minutach ustabilizowaliśmy grę, w odpowiednim momencie, po fantastycznej kontrze, objęliśmy prowadzenie po strzale Kobackiego. Z kolei drugi gol Skóry był kopią jego trafienia z Płocka. Dzisiaj Kacper zaliczył bramkę i asystę, mógł też zdobyć drugiego gola. Tego zawodnika w takiej dyspozycji zawsze chcielibyśmy oglądać" – przyznał drugi trener Arki.
Gospodarze mogli cieszyć się z szóstego na wiosnę zwycięstwa (był to jednocześnie ich 10. mecz bez porażki), które znacząco przybliżyło ich do awansu do ekstraklasy. Martwić natomiast muszą kolejne urazy wiodących graczy.
W tym spotkaniu nie mógł wystąpić Sebastian Milewski, natomiast w pierwszej połowie kontuzji nabawili się kolejni środkowi pomocnicy Hubert Adamczyk oraz Gol, którzy opuścili boisko. W ekipie żółto-niebieskich zadebiutowali natomiast hiszpański prawy obrońca Marc Navarro oraz niespełna 19-letni pomocnik Jakub Staniszewski.
"Nasze problemy kadrowe spotęgowały się, a przecież Hubert i Janusz to zawodnicy, którzy w trudnych chwilach potrafią przechylić szalę zwycięstwa na naszą stroną. Świetnie wypadli jednak zmiennicy. Cieszymy się, że Jakub, czyli chłopak z naszej akademii, dał radę, solidnie zaprezentował się także Marc. Może nie było to kluczowe spotkanie jeśli chodzi o nasz cel, ale bardzo ważne. Przed nami teraz maraton, jednak ten sukces powinien jeszcze bardziej pozytywnie nas nakręcić" – dodał Grzegorczyk.
Nieźle spisująca się w rundzie rewanżowej Wisła (wygrała m.in. Z GKS Katowice, GKS Tychy oraz Górnikiem Łęczna) w dobrym stylu rozpoczęła mecz.
"Przyjechaliśmy do Gdyni z nastawieniem wywalczenia trzech punktów, bo przecież też walczymy o coś w tej lidze, chociaż może z innej perspektywy niż gospodarze. Pierwsze 25 minut to był najlepszy fragment tego zespołu pod moją wodzą, ale jedna kontra Arki sprawiła, że przegrywaliśmy 0:1. Później mecz się wyrównał, gdynianie kontrolowali grę i nie dopuszczali nas do sytuacji bramkowych, sami natomiast wykorzystali nasz drugi błąd" - skomentował Żuraw.
51-letni szkoleniowiec nie ukrywał, że żółto-niebiescy odnieśli zasłużone zwycięstwo.
"Wygrała drużyna bardzo konsekwentna w defensywie i mająca dużą jakość z przodu. Widać było, że rywalizowaliśmy z jednym z najlepszych zespołów w lidze. My natomiast nie jesteśmy jeszcze tak mocną ekipą, aby takie mecze, przy niekorzystnym wyniku, odwracać na swoją korzyść" – podsumował trener przyjezdnych.(PAP)
Autor: Marcin Domański
md/ pp/