Kowal udaje się z wizytą do Niemiec
Kowal poinformował w środę w TOK FM, że do Niemiec udaje się bezpośrednio po porannej rozmowie.
Podkreślił, że obecnie podstawowym zadaniem polskich polityków jest "mobilizacja partnerów na Zachodzie do tego, żeby działali" np. w kwestii uruchomienia produkcji amunicji w państwach Unii Europejskiej. Jak zauważył, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton zajmuje się tym, by "przestawić gospodarkę Unii Europejskiej, przynajmniej w części, na gospodarkę typu wojennego".
"Bezpośrednio po tym wywiadzie lecę do Niemiec. Będę pewnie też rozmawiał z ministrem obrony (Borisem) Pistoriusem, który kilka dni temu - zresztą krytykowany bardzo w Niemczech - powiedział, że to w ogóle może być tak, że za kilka lat zostanie zaatakowane któreś z państw środkowo europejskich, a nawet Polska" - powiedział Kowal.
Pistorius 19 stycznia powiedział dziennikowi "Tagesspiegel", że Rosja może pewnego dnia zaatakować kraj NATO. Jego zdaniem obecnie taki atak nie jest prawdopodobny, natomiast będzie możliwy za pięć - osiem lat.
Według Kowala polscy obywatele, wyborcy "są warci tego, by mówić otwarcie o kwestiach bezpieczeństwa w porosty sposób". "To znaczy, jeżeli cała UE nie jest w stanie produkować amunicji, nie mówię już o jakiś specyficznych, specjalnych rodzajach broni w taki sposób, żeby dorównać kroku (Władimirowi) Putinowi, to z nami jest coś nie tak. Na szczęście okazuje się, że ktoś już na to wpadł i niektóre z tych procesów się uruchomiły" - powiedział.
W opinii Kowala zachodnim partnerom warto też zadać pytanie, co będzie, jeśli wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych wygra w tym roku Donald Trump. "Bo co będzie (...) jeśli faktycznie wygra Trump i do tego jeszcze Trump np. zaprzestanie wsparcia dla Ukrainy" - wskazywał.
Kowal ocenił, że Ukraińcy radzą sobie nieźle na froncie z Rosją, jednak nie zdołali przełamać linii frontu. "Rosjanie zaś prowadzą ofensywę i mają większe możliwości mobilizacji" - ocenił. (PAP)
autor: Aneta Oksiuta
aop/ sdd/