Ukraina/ Poranny Kijów po kolejnym majowym rosyjskim ataku
„Noc z poniedziałku na wtorek nie była czymś wyjątkowym” – zauważyła w rozmowie z PAP 18-letnia Nelly, która już na tyle przyzwyczaiła się do eksplozji, drżenia ścian i podłogi w jej domu, że gdyby nie szczekanie psa, to nawet by się nie obudziła.
„Mam akurat sesję i jestem tak zmęczona, że już nie reaguję na ciągłe rosyjskie ataki” – mówi dziewczyna i dodaje, że jej myśli zaprząta głównie to, jak poszedł jej egzamin z języka francuskiego we wtorek rano. "Ani myślę narzekać, ponieważ ukraińscy żołnierze w okopach mają gorzej i dzięki nim mogę studiować w Kijowie" - mówi Nelly.
48-letnia Ołena jest pielęgniarką. W nocy zadzwoniła do niej starsza pani, którą się opiekuje. Poprosiła o poradę i o to, by Ołena odwiedziła ją rano.
„W niedzielę w dom pani Anny trafił odłamek rosyjskiego drona, zerwało dach, był pożar. Na szczęście w domu da się mieszkać, ponieważ mojej podopiecznej naprawdę byłoby ciężko przenieść się w inne miejsce” - opowiada Ołena i dodaje, że z powodu intensywności nalotów starsza kobieta musi zażywać większe dawki leków uspokajających.
„Obok jej domu w nocy płonął samochód, w którego trafił odłamek drona i staruszka od razu zadzwoniła do mnie, by zapytać, jakie leki na serce może wziąć” – mówi pielęgniarka.
Po wizycie u pani Anny Ołena udała się na dyżur do szpitala, w którym pracuje. Pacjentów było więcej, niż zazwyczaj. „Wiele osób przyszło naprawdę mocno roztrzęsionych, a niektórym wyjmujemy odłamki szkła, które poraniły ich podczas eksplozji” – opowiada Ołena.
W niektórych przedsiębiorstwach praca rozpoczęła się później o godzinę lub dwie. Jedną z takich firm jest studio designerskie, które prowadzi 37-letni Mykoła.
„Nieważne, o której godzinie zlecenie będzie wykonane – najważniejsze, by zostało zrealizowane. Bardzo zależy mi również i na tym, by moi pracownicy czuli się komfortowo, na ile to teraz możliwe – dlatego wolę nawet przesunąć godzinę otwarcia studia, byleby przyszli do pracy w miarę przytomni” – mówi mężczyzna.
Dodaje też, że gdyby jego biuro nie miało obecnie zamówień – dałby wszystkim pracownikom wolne, ale że zamówienia są – taka możliwość jest wykluczona. „Z naszymi klientami nawet nie poruszamy tematu o przesunięciu terminów, ponieważ nie wiemy co będzie jutro. Trzeba zarabiać, by móc kupować amunicję dla Sił Zbrojnych Ukrainy” – powiedział Mykoła.
Z Kijowa Tatiana Artuszewska (PAP)
ta/ sm/ mal/