Gdańsk/ Radny PiS domaga się wyjaśnień w sprawie rewitalizacji Opływu Motławy
"Teren Opływu Motławy wraz z bastionami Żubr i św. Gertrudy zostanie uporządkowany i wyposażony w ławki, leżaki i stojaki rowerowe. Przewidziano odtworzenie profili ławek strzelniczych na szczycie bastionów. Na terenie objętym inwestycją zostanie zamontowane oświetlenie i monitoring, przebudowana zostanie piesza promenada, pojawi się także ścieżka dydaktyczna dla najmłodszych. Ponadto jednym z pomysłów na zagospodarowanie bastionów jest utworzenie na nich punktu z lunetami. W ramach zadania powstanie plac rekreacyjny. W kilku miejscach jest także planowane zasadzenie krzewów i bylin" – informowała listopadzie ubiegłego roku Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska.
Radny Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Gdańska Przemysław Majewski wskazuje, że sprawa rewitalizacji Opływu Motławy od wielu miesięcy budzi wątpliwości. "Kilka miesięcy temu informowałem o tym, że Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska prowadziła pracę w trakcie okresu lęgowego zwierząt. Wówczas Wojewódzki Inspektorat Środowiska oraz odpowiednie służby zainterweniowały i udało się zatrzymać te prace" – powiedział.
"Obecnie rewitalizacja polega obecnie na wycince drzew, niszczeniu roślinności, zbieraniu wierzchniej warstwy gleby, przez co wszystkie siedliska gadów, płazów i ptaków są w bardzo drastyczny sposób usuwane. To, co najbardziej dziwi w tym wszystkim, to fakt, że władze miasta Gdańska mówią o tym, że to będzie nowe miejsce wypoczynku i rekreacji dla mieszkańców. Tymczasem widzimy, że to wszystko nie jest takie piękne i to po prostu będzie znowu betonowo-brukowe miejsce, w którym roślinność i zwierzęta schodzą na dalszy plan" – stwierdził radny.
Poinformował też, że wystąpił do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli na miejscu prowadzonej rewitalizacji. "Wystosowałem tez interpelację do władz miasta Gdańska, żeby odpowiedziały czy w taki sposób ta rewitalizacja ma być przeprowadzana, czy to po prostu nie jest dewastacja tego terenu zielonego, o której wprost mówią mieszkańcy i społecznicy z Dolnego Miasta" – mówił.
W informacji przesłanej PAP Aneta Niezgoda z Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska wskazuje, że obszar Opływu Motławy znajduje pod ochroną konserwatorską, dlatego wszelkie prace na tym terenie były konsultowane, uzgadniane i omawiane z Pomorskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków, a "ostateczny kształt projektu odpowiada wymaganiom postawionym przez PWKZ – zachowaniu ich w formie możliwie zbliżonej do pierwotnych".
"DRMG posiada wszystkie wymagane prawem decyzje oraz dokumenty pozwalające na realizację tej inwestycji, w tym decyzję na wycinkę drzew od PWKZ. Ponadto w ramach dokumentacji projektowej, niezbędne było sporządzenie inwentaryzacji zieleni, która również podlegała ocenie PWKZ. Działania na terenie inwestycji realizowane są zgodnie z posiadaną decyzją oraz inwentaryzacją" – wyjaśnia Aneta Niezgoda.
Podkreśla jednocześnie, że wspominane we wpisach pojawiających się w mediach społecznościowych martwe i połamane drzewo znajdujące się w wodzie nie zostało ujęte w posiadanych dokumentach i decyzjach. "W ramach oczyszczania i przygotowywania terenu do kolejnych robót pracownicy wykonawcy wyjęli drzewo z wody, natomiast nie zostało ono usunięte. Wykonawca został niezwłocznie upomniany" – dodała.
"Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 2019 roku w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko, ta inwestycja do takich nie należała, nie było konieczności, aby przebiegała pod nadzorem przyrodniczym. Jednak wykonawca robót, firma MTM, w ramach odrębnej umowy, zatrudniła przyrodnika, który prowadzi nadzór nad pracami. Wizje lokalne przy udziale pracowników DRMG, BRG, wykonawcy i przyrodnika, w pobliżu prowadzonych robót, wykazują w dalszym ciągu bytowanie zwierząt oraz ptactwa w tym miejscu, co świadczy o braku negatywnej ingerencji w zasoby przyrodnicze" – przekazała Aneta Niezgoda.(PAP)
autor: Dariusz Sokolnik
dsok/ jann/