O kondycji "dyscyplin wodnych" najlepiej świadczy grad medali, jakie w tym roku z mistrzostw świata i Europy przywieźli polscy kajakarze i wioślarze.

Dla tych pierwszych był rok 2022 był historyczny – jak podkreślił prezes Polskiego Związku Kajakowego Grzegorz Kotowicz. Reprezentanci Polski na mistrzostwach świata i Europy zdobyli 20 medali, w tym siedem złotych, wszystkie w konkurencjach olimpijskich.

„Oczywiście sport i wyniki na arenach międzynarodowych są dla nas bardzo ważne, ale trzeba także przypomnieć, że od 1,5 do 2 mln ludzie pływa kajakami rekreacyjnie. To nasz ogromny potencjał, nie jest przecież tajemnicą, że ruch na świeżym powietrzu to samo zdrowie” – powiedział Kotowicz.

W Polsce jest aktualnie 1500 licencjonowanych zawodników, zrzeszonych w 110 klubach slalomowych i kajakowych, istnieje także 30 klubów turystycznych.

„Jesteśmy od lat w światowej czołówce, ale trzeba sobie powiedzieć jasno, że przez ostatnie lata o sile polskiego kajakarstwa decydowały… kobiety. Wyniki pań są doskonałe, ale mam nadzieję, że także siła kajakarstwa męskiego ulegnie zdecydowanej poprawie” – dodał prezes związku.

Kotowicz przyznał, że generalnie wioślarstwo ma się w Polsce dobrze, za cztery lata będziemy organizatorami mistrzostw świata.

Istniejące tory z poznańską Maltą na czele są doskonale, choć oczywiście i one potrzebują inwestycji, odnowienia. Kadra latem i jesienią szlifuje formę na torze treningowym w Wałczu, jesienią i wiosną zawodnicy muszą wyjeżdżać za granicę.

„Ze względów pogodowych mamy bazę treningową w Portugalii, tam warunki są idealne. Dotacja budżetowa, która w tym roku wyniosła 11,5 mln złotych jest wystarczająca, choć zapewne w przyszłym roku, przy rosnących w bardzo szybkim tempie wszystkich kosztach, konieczna będzie wyższa” – dodał Kotowicz.

Prezes podkreślił, że grupa młodzieżowa w wioślarstwie także osiąga coraz lepsze rezultaty. „To młodzi zawodnicy w wieku 18-20 lat. Jestem przekonany, że będą mogli startować przez dwa, może nawet trzy cykle olimpijskie” – zaznaczył prezes, dodając, że od igrzysk w Seulu kajakarze jako jedyni nigdy nie wrócili do kraju bez żadnego medalu.

„Aby tak było nadal, potrzebne są jednak pewne zmiany. Kluby muszą otrzymywać większą pomoc od samorządów. Bez klubów i trenerów, którzy wyławiają talenty, nie będzie przecież zaplecza dla kadr narodowych” – zakończył prezes Polskiego Związku Kajakowego.

Także Adam Korol, prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich przyznał, że sezon 2022 był udany.

Choć wioślarze nie zdobyli tylu medali co kajakarze, to złoty medal męskiej czwórki podwójnej na mistrzostwach świata był wielkim sukcesem.

„Po srebrnym na mistrzostwach Europy widziałem, że był u nich pewien niedosyt. I później w wielkim stylu zawodnicy pokazali, że są najlepsi. To świetna czwórka, wierzę w medal na igrzyskach” – przyznał prezes, były minister sportu.

Korol przyznał jednak, że dyscyplina ma także problemy, że postawa innych osad pozostawia sporo do życzenia. Szczególnie, gdy chodzi o osady kobiece.

„Dziewczyny generalnie wypadły poniżej oczekiwań. Czwórka podwójna zajęła tylko 11. lokatę. Powodem być może była zmiana 50 procent składu, może coś innego. To będzie przedmiotem szczegółowej analizy, kwalifikacje do igrzysk w Paryżu już za niespełna rok, trzeba się zabrać do solidnej pracy” – zauważył Korol.

Dodał, że liczy w Paryżu na jeden, może dwa medale oraz na siedem, osiem kwalifikacji.

Drugim tematem środowego posiedzenia komisji była aktualna sytuacja w Polski Związku Kolarskim. Jak stwierdził na początku sekretarz stanu w ministerstwie Arkadiusz Czartoryski, w opinii resortu sytuacja organizacyjna od września 2021 niewiele się zmieniła.

Z tą opinią nie zgodził się wybrany jesienią 2021 nowy prezes PZKol. Grzegorz Botwina.

Jego zdaniem związek robi wszystko co możliwe, aby zrealizować zalecenia resortu związane z możliwością przejęcia przez Skarb Państwa zadłużonego toru kolarskiego w Pruszkowie. Taką propozycję złożył jesienią 2021 wicepremier Piotr Gliński.

Jednak warunkiem niezbędnym było m.in. przekazanie przez PZKol. zaległych od 2017 roku sprawozdań finansowych.

Jak zapewnił Botwina, dwa za 2017 i 2018 rok już są gotowe i aktualnie badane przez biegłego rewidenta. Pozostałe, na które nie mógł się doczekać resort sportu, są aktualnie przygotowywane.

„Mieliśmy z tym ogromne problemy, dokumentacja finansowa była niepełna lub fałszywa, trudno się było o nią doprosić. Poprzednie władze związku nie miały rzetelnych informacji księgowych, wszystko trzeba było weryfikować. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby wypełnić zalecenia resortu, gdyż utrzymanie toru w Pruszkowie nie jest w naszej mocy” – dodał prezes PZKol.

Jak zaznaczył, „bez wsparcia toru ze strony resortu nie będzie on mógł funkcjonować. Jeżeli nie będzie decyzji politycznej w sprawie toru, samo środowisko nie jest w stanie obiektu utrzymać”.

Botwina przyznał, że nie rozumie, dlaczego obecnie resort sportu tylko w 80 procentach wspiera finansowanie kosztów utrzymania obiektu.

Przedstawiciel resortu wyjaśnił, że decyzja o zmniejszeniu wysokości finansowania toru podyktowana była informacjami, że zarządzająca torem spółka „Arena” prowadzi wynajem pomieszczeń, organizuje na torze imprezy, na których zarabia i dzięki temu może samodzielnie pokrywać część kosztów.

Jak nieoficjalnie ujawniono, przejęcie toru przez Skarb Państwa jest wpisane do planu budżetu resortu na 2023. Informacji tej jednak nie potwierdzili przedstawiciele ministerstwa.

Z tym, co mówił prezes Botwina, nie zgodził się Tomasz Zimoch (Polska 2050). Poseł stwierdził, że „wcale nie jest tak pięknie, jak pan mówi”. Nie ma nadal gotowych sprawozdań finansowych, jakie zobowiązał się przedstawić PKOl., dłużników jest coraz więcej, trwają postępowania egzekucyjne. (PAP)

wha/ krys/